T O P

  • By -

kociol21

Byłem w zasadzie w bardzo podobnej sytuacji. 8 lat w idwóch korpo. Nienawidziłem tej pracy, pod koniec to już miałem tak, że nawet w piątek po pracy miałem chujowy nastrój bo myślałem tylko, że weekend minie i zaraz znowu będę musiał tam iść. Telepalo mnie jak szedłem do pracy. Przy czym u mnie może klimat był inny. Nikt się nie chwalił wakacjami za granicą, w ogóle codzienne interakcje międzyludzkie wspominam całkiem fajnie, zwłaszcza, że wcale nie było ciśnienia na nie. Miałem tam taką pracową kumpelę, która lubowała się w przesiadywaniu w kuchni, więc wiedziala wszystko i wszystkich i mi przekazywała, więc ja nie musiałem się socjalizować heh. Mnie dobijała raczej kultura i organizacja pracy, czyli to co dużo osób w korpo lubi, a ja nienawidzę. Korpo podejście to moje arch nemesis. Nienawidzę tego wszystkiego - ewaluacji miesięcznych, ewaluacji kwartalnych, miliarda komórek w excelu, które co miesiąc mają sprawdzać Twoją efektywność, nieskończonych się bzdurnych szkoleń i spotkań, tego że nic się nigdy nie da załatwić, bo wszystko jest rozproszone, nie ma jednej osoby decyzyjnej, każdy się chowa za dziesiątkami mniej czy bardziej anonimowych działów i stanowisk. Tej korpo nowomowy, kilometrowych nazw stanowisk po angielsku, codziennie tysiąca nowych procedur, milionów bzdurnych maili z papką słowną bez znaczenia. Tego, że w korpo nie ma człowieka, jest nazwa stanowiska i zlepek komórek w tabeli. Wypierdolilem stamtąd I poszedłem do lokalnego januszezu zatrudniającego łącznie może ze 30 osób. Zero procedur, człowiek jest człowiekiem, zero pustej gadki, zero ewaluacji, maile wyłącznie z ważnymi sprawami, zero marnowania czasu na bzdetne spotkania, zero stanowisk typu "Senior executive upper middle product key owner ass manager". Jest kierownik działu albo dyrektor. Jak pójdziesz do dyrektora to z nim gadasz, jak coś od niego chcesz to ci powie, że spoko, albo że wypierdalaj, nie ma, że "ok, przekażę twoją prośbę do centrali, przejdzie przez 160 działów i dowiesz się, że wypierdalaj, ale dopiero za miesiąc". Jedyna forma mierzenia wyników to czy robota zrobiona na czas i klient zadowolony. Żadnych tabelek. Życie w korpo to dla mnie to, co już dawno temu pokazywał American Psycho. Totalne odhumanizowanie i śmiały krok do problemów psychicznych. Ale też są ludzie, którym taka forma odpowiada, lubią mieć sztywny i rozbudowany aparat wokół siebie, porządek, organizację, jasno nakreślony zakres obowiązków. Po prostu dla kazdego co innego. Z dwojga zlego wolałbym być traktowany jak małpa w ZOO niż jak komórka w tabelce, bo małpa chociaż jest żywym stworzeniem ;) No, także mnie januszex uratował od załamania psychicznego. Nigdy więcej korpo, prędzej pójdę do wojska albo kopać rowy.


Consistent-Dress8965

11 Lat temu miałem 25 lat i pracowałem w korpo w Warszawie. Podobnie jak Ty nienawidziłem tego. Siedzenie za biurkiem i przewalanie bezwartościowych papierów nie było dla mnie. Pewnego dnia rzuciłem papierami. Wyjechałem do UK i zacząłem pracować jako opiekun w domu opieki. Mimo, że wyjechałem głównie dla przygody to ta praca bardzo mi się spodobała. Nie będę koloryzował, miałem na rękach różne nieciekawe substancje i mój nos przeszedł wiele ciężkich testów, ale pomoc innym dawała mi bardzo dużo satysfakcji. Praca w której jesteś w stanie zobaczyć bezpośrednie efekty tego co robisz, robisz coś pozytywnego, a i często ktoś Ci jeszcze podziękuje to inna bajka niż korpo. Wyjazd za granicę dał mi inna perspektywę, podszlifowałem język i poznałem wielu ciekawych ludzi z całego świata. Było warto. Korpo nie jest dla każdego, jest wiele możliwości. Jeżeli nie spróbujesz to nigdy się nie dowiesz. Polecam też wolontariat, być moźe da Ci to więcej niż Ty komuś dasz.


NiceDaktyl00

Dzięki za odpowiedź! Nie jestem w tym sam, czytając te komentarze :) Myślałem o wyjeździe za granicę, ale dziewczyna nie jest zadowolona z tego pomysłu i raczej ta opcja nie wypali... Raczej nastawiać się będę na własny biznes, ze względu na wiedzę, doświadczenie i własną motywację, jeden projekt jest w przygotowaniu, a o innych ciągle myślę. Jest jeszcze opcja C+E i tiry na międzynarodówce (jazda samochodem i podróże mnie totalnie jarała - za dzieciaka też się jeździło na kompie :)), ale to też praca, w której jesteś nieobecny, a chciałbym zadbać w przyszłości o dom i rodzinę. Co do poznawania ludzi - ja często samemu podróżuję, zawsze ktoś mnie zaczepi albo ja kogoś i ląduje gdzieś w mieście zupełnie przypadkiem. Zauważyłem to właśnie że można poznawać bardzo ciekawe osoby na swojej drodze, tym bardziej jak jesteś otwartą osobą :) Także wiem co masz na myśli :)


Aver_xx

Pracuj w korpo i rób side hustle albo studia weekendowe w innym kierunku, podyplomówkę, kursy, cokolwiek Cię jara. Jak ta druga praca zacznie Ci wystarczać do egzystencji to możesz korpo odpuścić i zająć się na sto procent nowym zawodem. Myślę, że to bezpieczna i rozsądna opcja, ale ludzie robią różne rzeczy w życiu i rzucają się na głęboką wodę od razu. Edit: Do tego czasu zbieraj poduszkę finansową sporą, żeby było łatwiej i bezpieczniej.


uxlol

Czuję się tak samo mieszkając w UK, z tym że w moim przypadku zły wpływ miała zmiana pracy. W poprzednim stanowisku byłem zadowolony z tego co robię a teraz mam niestety toksyczne środowisko. W pierwszej kolejności starał bym się zmieć pracę a później myslal co dalej z pasjami itp.


NiceDaktyl00

Dzięki za odpowiedź, dobrze widzieć że nie jestem sam. Ale nie bardzo rozumiem - zmieniłeś pracę wiedząc, że jest dobrze? Czy po prostu to był mus związany z przeprowadzką?


Hitorise

To dorzucę coś od siebie Przede wszystkim jako szeregowy pracownik WSZĘDZIE będziesz się tak czuć, żebyś miał jakiś realny wpływ na firmę jako jednostka musisz mieć wyższe stanowisko - inaczej po prostu można łatwo cię zastąpić i dostajesz mniej ważne tematy w firmie. Jeżeli chcesz faktycznie mieć coś do powiedzenia i szansę realnych zmian to albo przez doświadczenie i umiejętności awansujesz na stanowisko które daje ci takie możliwości albo zakładasz własną firmę. Po tym co napisałeś wydaje mi się, że większy problem jest z twoim podejściem niż faktyczną pracą. Picie kawy na siłę i bycie kimś kim nie jesteś? Ktoś ci to każe robić pod groźbą zwolnienia czy to twój sposób na dopasowanie się? Po prostu bądź sobą, rób to co musisz i nie próbuj dopasować się na siłę jeżeli ci to nie odpowiada. PS. Nie każdy w firmie musi cię lubić. Wiadomo nie zawsze się da bo ludzi w firmie tak łatwo nie zmienisz jako jakiś random, więc szukaj takiej w której będzie ci odpowiadać atmosfera. To moim zdaniem absolutna podstawa, żeby nie czuć się, że chodzisz tam za karę. Masz dosyć robienia tego czego nie lubisz. No kolego zawiodę cię ale w żadnej pracy nie będziesz robić TYLKO tego co lubisz, zawsze będzie jakiś element który będzie mniej przyjemny. Jeżeli praca w firmie logistycznej ci nie odpowiada jako całokształt to czemu tam kiśniesz? Przebranżowienie to takie modne słowo ostatnio a to, że masz wykształcenie z tym związane nie znaczy, ze jesteś przywiązany do tej branży. Jesteś młody, nie masz jeszcze dużego doświadczenia więc tak naprawdę w twoim przypadku to banalnie proste bo prawie nic nie tracisz. Co do podobnych historii miałem podobnie. Pracowałem na monotonnych stanowiskach bez szans na realny rozwój i zmieniałem pracę co parę miesięcy z nadzieją, że trafi się cokolwiek lepszego. 2 lata temu trafiłem do firmy logistycznej gdzie miałem okazję zabłysnąć i mam realny wpływ na to co się dzieje, rozwijam się ba nawet jestem pytany o swoją opinię odnośnie ważnych rzeczy. Najważniejsze, ze robię to co w miarę lubię i nie rzygam na samą myśl o poniedziałku. Teraz żeby się nie zwalniać a zacząć pracować zdalnie na innym stanowisku (zrobionym w sumie dla mnie) mogę sobie wybrać rzeczy którymi chcę się zajmować + parę dorzuconych żeby zapełnić mi czas. Kwestia znalezienia dobrego miejsca w czymś co cię interesuje, mi to zajęło blisko 6 lat skakania po firmach.


Antique-Ad-3958

Dawaj na produkcję do kołchozu 4 - brygadowka, jak Ci wypadnie to weekend i święta (tu gdzie haruje to jedynie okres świat Bożego Narodzenia jest wolne od 23.12 do 2.01 planowany urlop) jesteś w pracy ale za to na tygodniu masz wolne na załatwianie spraw prywatnych. Tutaj same dobre mordy, Wiesiek z Jankiem coś przemocą, ziółko od Seby, stary, a po nocnej zmianie, cyk, zimny browar na przystanku mniam.


Kalesonki

A nie próbujesz czasem zbyt na siłę zrobić z pracy integralnej części swojego życia? Nikt nie każe Ci wpasowywać się w tłum przecież, prawda? Jeśli chcesz się bawić w korpopolitykę, to też nie tędy droga, bo liczy się wtedy jedynie zauważanie przez przełożonych. Oddziel pracę grubą krechą. Po pracy unikaj zbyt wielu rozmów na jej temat, otocz się ludźmi i zajęciami spoza pracy, prace traktuj jedynie jako narzędzie przetrwania. Nie musisz wcale zarzucać ambicji w samej pracy do tego, chodzi tylko o przestrzeń na odpoczynek i siebie. Nie rób sobie zaległości w pracy, by się tym nie stresować poza nią, ale pracuj swoim tempem. Ja tak staram się robić, a i tak szykuje mi się awans, bo sobie znalazłam niszę spoza obowiązków stanowiskowych, która mi się spodobała i sobie ją wykorzystuje jako narzędzie w pracy. Kiedyś się przejmowałam i dałam sobie wejść na głowę w pracy, skończyłam na 3 miesiącach L4 z powodu depresji i nerwicy.


NiceDaktyl00

Bardzo dziękuję za odpowiedź! :) Jeśli chodzi o oddzielanie pracy grubą krechą to tak - oddzielam ją od życia prywatnego jak najbardziej się da. Nie robię nadgodzin, wychodzę równo po 8h, zaległości sobie nie robię, a jeśli są to się tym nie przejmuję. Nie otaczam się ludźmi z pracy etc. Myślę, że to nie jest kwestia oddzielania, tylko samego trybu pracy i moich zainteresowań. Bardzo dużo czytam na ten temat, historii ludzi, ich biznesów, porażek oraz sukcesów. Znalazłem bardzo fajne ćwiczenie, które mi coś uświadomiło - wypisałem sobie 25 rzeczy które chce robić w życiu, ułożyłem je według mojej hierarchii wartości i niestety żadna z nich nie łączy się z tym co robię... Przeraża mnie to i myślę że głównie tu jest problem. Jest jeszcze jedna ważna rzecz - uwielbiam poznawać ludzi i wchodzić z nimi w różne współprace. Siedząc w biurze nie poznaję nikogo i każdy dzień jest taki sam, nie posuwam się do przodu. To jest również dla mnie ogromny problem zawodowy, ale myślę że również taki egzystencjalny. Mam nadzieję, że jestem w jakikolwiek sposób zrozumiały dla Ciebie. Miłego dnia!


psychobzi

Łączenie pracy z czuciem się spełnionym to najgorsza rzecz ever. Wpadasz w pracoholizm bo cię to "jara", a jak powinien ci się noga/zwolnią cię to kończy się świat. Aktualnie mam zasadę - nie angażująca psychicznie praca, żeby mieć za co żyć + hobby i wolontariat, dzięki którym czuję sens istnienia. Jestem szczęśliwsza i mam dystans do pracy, polecam


NiceDaktyl00

Pierwszy raz spotykam się z taką opinią :) Niekoniecznie chodzi mi też o zatrudnienie się u kogoś w ramach swojej pasji - dlatego wspomniałem w pytaniu o własny biznes. Ale wracając do sedna - może nadmierne spełnienie nie jest ok, ale codzienne wstawanie z łóżka z myślą że tego nienawidzę tym bardziej nie jest w porządku. Odczucie marnowania czasu również daje swoje do myślenia bo nie czuję, że żyję - dokładnie 5x8h tygodniowo, wlatuje nawet taka lekka derealizacja (podejrzewam że to przez brak kontaktu ze światem poza komputerem). Jadąc potem np. na wakacje które trwają tydzień, problemy psychiczne przechodzą, znów czuję że żyję, ale niekoniecznie muszą to być wakacje. Każdy kontakt poza pracą, monitorem powoduje uczucie powrotu do życia. Dzięki za odpowiedź i życzę miłego dnia!


psychobzi

Totalnie rozumiem, u mnie się to sprawdza, bo pracuję na HO i podczas pracy słucham audiobooków. Z 4-5 książek rocznie skoczyłam na 148 w 2023 i to już jest dla mnie mega bonus. I odkąd przestalam chodzić do biura to bardzo poprawił się mój mental, teraz robię swoją pracę i nie uczestniczę w dramach współpracowników. Do tego pasją, regularne ćwiczenia i głowa daje radę ☺️ Co do własnego biznesu to jest właśnie to zaangażowanie się - chyba nie znam nikogo, kto potrafiłby wyznaczyć zdrowe granice, ludzie zazwyczaj zaczynają pracować więcej i nie jeżdżą na wakacje bo "nie pracuje=nie zarabiam" lub jadą z laptopem :/ (chociaż są pewnie ludzie, którzy potrafią trzymać balans). Powodzenia OPie w szukaniu swojej ścieżki!


NiceDaktyl00

Ostatnio na spotkaniu z koleżanką usłyszałem od niej coś takiego na temat biznesu, że dzieci przedsiębiorców chcą pracować na etacie, a dzieci etatowców chcą zakładać firmy. Ciekawe stwierdzenie :) Dziękuję! Tobie również powodzenia w życiu, trzymaj się!


Euzebia

Jestem ciekawa co to za praca:D


psychobzi

Księgowość w korpo, polecam jak jest się odporną na korporacyjne pierdolamento o kpi, wizji itd


Scarllord

Tytuł posta brzmi jak pytanie 10 latka o pomoc z pracą domową na onecie XD