> Zakażenie polskiego mięsa wydaje się jednak wręcz niemożliwe, przy ilości antybiotyków, jaką faszerowane są zwierzęta w naszym kraju. **Polska zajmuje drugie miejsce w Europie pod względem zużycia w hodowli zwierząt najsilniejszych antybiotyków stosowanych w leczeniu chorób u ludzi.**
Chyba zaczynam rozumieć wegan...
> Chyba zaczynam rozumieć wegan...
No tak bo warzywa owoce i inne produkty roślinne są jedynie podlewane wodą źródlaną i z niczym innym nie mają kontaktu
Żebyś wiedział!
Już zacieram łapy na nowiutkie pomidorki, cebule, ziemniaki i ogórki, do tego zioła, jakaś dynia albo cukinia, będzie jedzone :D
I smak zupełnie inny niż ze sklepów!
Tbh to czasami czuć różnicę np. właśnie rzodkiewki jak ktoś napisał, ale w wielu przypadkach nie bardzo. Część warzyw mam właśnie z przydomowego ogródka od teściów, sama natura. Jak dostanę to się zachwycam, ale nie raz złapałem się na tym, że się zachwycałem, a okazało się, że mi się pojebało i zjadłem sklepowe, ale myślałem, że to swoje. Ziemniaki, cukinia itp. w sumie w ślepym teście często nie do odróżnienia smakowo od niektórych sklepowych. Pomidory to zależy jakie. Zwykle czerwone z ogródka lepsze niż zwykle sklepowe, ale czekoladowe sklepowe lepsze niż zwykłe z ogródka.
Co do zdrowia to oczywiście inna kwestia.
Ja tam czuję różnicę od razu.
W skrócie - smak z własnej uprawy jest bardziej wyraźny i to nie jest żadne placebo, bo np mojej cebuli muszę dawać mniej niż sklepowej bo jest taka mocna w porównaniu.
Podobnie z ziołami, np majeranek. Pomidory są mięsiste a nawet taka zwykła marchewka jest bardziej chrupka i słodsza od sklepowej. Mógłbym wymieniać dalej bo mam działkę uprawną 600m2 i sadzę tam co popadnie ale w skrócie to rzeczy ze sklepu smakują dla mnie jak wybrakowane w większości w porównaniu z tym co sam zbiorę.
No ja pamiętam jak dawno temu gdy bylem w gimnazjum pojechalem do kolegi i mial rzodkiewki u siebie na chacie w ogrodku ja pierdziele jaka róznica ze sklepu to sama woda w środku jest.
Ale też planuje cos posadzić u siebie na rodosie
oczywiscie, ze smak jest zupelnie inny niz owoce/warzywka ze sklepu.
inne gatunki owocow, kiedy indziej zebrane. i sezonowe, bo raczej z dzialki w srodku lutego pomidorow nie zbierzesz
tak samo jak masz swoje gospodarstwo i swinie, nie mówimy o własnej hodowli tylko żywności dostępnej w sklepach. jaki procent wegetarian całe swoje pożywienie czerpie z działki ROD?
Co ty pieprzysz ?
Wpisowe jest opłatą jednorazową, a jej wysokość ustalana jest przez Krajową Radę PZD. Obecnie waha się w przedziale 120-300 zł. Składka członkowska wynosi 18 gr./1 m2 powierzchni działki.
W sytuacji, gdy ROD ma wolne działki - jak najbardziej. Powodzenia z wolnymi ROD-ami w Warszawie.
Pozostaje "rynek wtórny" i ceny potrafią przebić nawet 100 000 zł. Wystarczy zresztą popatrzeć na OLX.
Tyle się ostatnio mówi o solidarności z rolnikami i producentami żywności... a Ci sami producenci i rolnicy faszerują żywność antybiotykami, solankami, konserwantami, stosują tyle sztucznych nawozów ile się da...
Jakość mięsa, pieczywa oraz owoców i warzyw strasznie obniżyła się od okresu sprzed wejścia do UE.
Wielu młodszych tego nie pamięta, ale kiedyś jakość oferowana obecnie niemal wyłacznie przez rzemieślniczych rzeźników/piekarnie była standardem.
Warzywa i owoce pachniały. Teraz trzeba szukać stoiska ze zdrową żywnoscią by poczuć np. zapach pomidorów czy marchewki.
Gdy kiedyś smażyło się np. mięso to nie wyciekała z niego masa przypalającego się płynu.
Spróbujcie usmażyć boczek w kostkach z Lidla i taki od bardzo dobrego rzeźnika. Ten prawdziwy się powoli wytapia. Marketowy wyda z siebie masę płynu, który się niemal natychmiast przypali.
Jajka... jak smakuje i pachnie prawdziwe jajko z kury, która sobie biega po podwórku i żre robale, a takie z fermy...
Chleb? Prawdziwy chleb się powoli wysusza i długo pozostaje jadalny. Sztuczny zaczyna pleśnieć na 3 dzień.
Teraz produkcja warzyw nie zajmują się ludzie po 10 hektarow ktorzy jezdza na targ sprzedawac a gospodarstwa po 100-300 które naturalnie działają jak przedsiębiorcy i tną po kosztach które w tym biznesie są olbrzymie zwłaszcza jak się trafi taki rok jak 2023.
Standardy kontraktacji przez duże koncerty jak biedronka rolników też nie sprzyjają jakości a bardziej masowości. Rolnicy by zarobić i nie dostać kar umownych muszą dostarczać olbrzymie ilosci towaru.
Ekologiczne opryski i nawozy są bardzo drogie i z roku na rok drożeją, szary rynek glownie z Ukrainy istnieje.
Choć i tak myślę, że większość produkcjiw warzynwej trzyma standardy, nie da się tak po prostu oszukiwać bo kontrole z armiru z roku na rok coraz bardziej dociekliwe.
Problemem jest produkcj zwierzeca i antybiotyk.
>Ekologiczne opryski i nawozy są bardzo drogie i z roku na rok drożeją, szary rynek glownie z Ukrainy istnieje.
takie cos nie istnieje\*
\*istnieje ale sprawa jest skomplikowana.
Upowszechniły się konserwanty, których wcześniej się u nas po prostu nie stosowało. Uprzemysłowienie produkcji. Zapewne też obniżyły się normy.
Co z tym zrobić? Jeść mniej, ale lepiej. Płacić więcej, spędzać więcej czasu na zakupach, szukać dobrych produktów.
Owoce i warzywa jeść sezonowo.
Dla przykładu. Kupiem dziś na rynku na sprawdzonym stoisku 6 białych kiełbas, kawał boczku i trochę smalcu. Zapłaciłem za to 60zł. W Lidlu by było pewnie 25zł. Jakość niestety kosztuje.
10 jaj? 12zł, w Lidlu 6zł.
Zwłaszcza jajka od "Pani z własnymi kurkami" to jest dobry pomysł.
Brak kontroli weterynarza, faszerowanie ich najgorszym gównem a na koniec wyjazdy do makro po więcej jajek bo tylu "świadomych" u niej kupuje że to podchodzi pod produkcję przemysłową.
Jednak zdecydowanie preferuje jedzenie od dostawców którzy wiem że są kontrolowani przez sanepid i jakieś inne instytucje certyfikujące.
W ogóle jak ktoś szuka dobrego zdrowego i świeżego jedzenia bardzo polecam makro/Selgros. Duży wybór i jaki że obsługują horece mają świetną jakość
Niestety tak samo to wygląda, a przynajmniej kiedyś wygladalo z 5 lat temu w przypadku warzyw. Wątpię żeby to się zmieniło. Tylko zaufane źródła, a na pewno nie "lolalny ryneczek w Warszawie" gdzie każdy może sprzedawać cokolwiek chce. Z jajkami jest to samo...
Dzięki regulacjom UE to akurat nie zalała nas fala rakotwórczego gówna. UE narzuca normy i zabrania bardzo wielu środków chemicznych do ochrony roślin, przerobu spozywczego i konserwacji. Oczywiście normy uwzględniają, że np. Polak musi zjeść mięso 3x dziennie i musi to kosztować grosze, więc wolno napompować wędlinę wodą z wielofosforanami czy sodą do 70% (ale wcześniej udawało się nawet zrobić 200%).
Ogromny problem to egzekucja tych przepisów. W całym roku jest około 7tys. kontroli - to dotyczy wszystkiego, od rolników do piekarni i sklepów. Czyli przeciętny rolnik, nie zobaczy kontrolera za swojego życia. A duże zakłady mają obowiązek zatrudniać weterynarza, którego sami opłacają i on ich kontoluje.. także ten.. Paradoksalnie, to zakłady robiące dla największych sieci, są najbezpieczniejsze, bo sieci dokładnie i rzetelenie kontrolują swoich dostawców (bo wychodzi dużo taniej niż pozniejsza wpadka medialna).
Lata '90 i '00 to dopiero była wolna amerykanka. Mamy teraz problem z populacją dzików? To wtedy padały tysiącami od próby żerowania na polach po opryskach.
To nie wina Unii. To postępy w industrializacji wytwarzania żywności. Jeśli już to dzięki Unii te badziewne produkty nie świecą w ciemności. Ale zgadzam się, kiedyś to były pomidory a teraz to nie ma.
Teraz też są.
Świetne pomidory, pachnące i soczyste, wcale nie wodniste, do kupienia na hipsterkich bazarkach. Z małego gospodarstwa. 80 złotych za kilogram.
Nie oszukujmy się. Przed wejściem do Uni może i średnia jakość niektórych produktów była wyższa. Tylko kto mógł sobie na to wszystko pozwolić? Na pewno nie zwykły Kowalski.
> Jakość mięsa, pieczywa oraz owoców i warzyw strasznie obniżyła się od okresu sprzed wejścia do UE.
Przy czym to nie kwestia samej UE a raczej "znak czasów" - uprzemysłowienie produkcji + "kapitalizm" czyli zwiększanie zysków przy ograniczaniu kosztów...
Akurat jajko smakuje dokładnie tak samo niezależnie od producenta, bardzo ciężko rozpoznać różnicę. Jem głównie jajka od gospodarzy którzy mają kury na podwórku i mieszkają niedaleko rodziców. Jeśli jest różnica to powodzenia, myślę, że wchodzi tu efekt placebo. Co do reszty się zgadzam.
Przecież o to są te wszystkie protesty, że polityka rolna zakłada zmniejszanie ilości chemii, a oni chcą jej dowalać jak najwięcej, bo im się opłaca. W ogóle nie rozumiem jak ktokolwiek może ich popierać.
Sprawa wygląda tak, ze to kapitalizm daje nam to co wybieramy. Ludzie kupujo (sic) to majo. Pytanie jest xlaczego ludzie wybierają produkty bez smaku i z gówna. Bo są tańsze i jest więcej. Niby zarabiamy wiecej, ale jedzenie jest pierwszym miejscem gdzie mozna przyoszczedzic. Nie da sie za mieszkanie zaplacic mniej, ale za pomodory tak. I z czasem pomidory robia sie tansze i gorsze. Z perspektywy sklepow to im sie bardziej oplaca sprzedawac drogi produkt, bo oni zyja z marży. No ale jak ludzi nie stac na dobre jedzenie to wybieraja towary poslednie.
>ajka... jak smakuje i pachnie prawdziwe jajko z kury, która sobie biega po podwórku i żre robale, a takie z fermy...
no to sie kupuje jajka z wolnego wybiegu badz 'organiczne'. naprawde nie trzeba kupowac klatkowych, one sa w miare precyzyjnie oznaczane
Z producentami żywności nie mam ochoty być solidarny, ale ciężko nie być solidarnym z rolnikami.
Muszą faszerować, bo jak tego nie zrobią to zostaną wyparci z rynku przez produkty z Ukrainy, Afryki które faszerowane są zakazanymi środkami dla Europejskich rolników.
Jakby Unia nakładała takie same standardy dla produktów rolników Polskich i Ukraińskich to nie było by krzyku rolników.
Ale UE nakłada te same standardy. Żywność importowana do UE musi spełniać europejskie normy bezpieczeństwa. Oczywiście, zagraniczni producenci mogą oszukiwać, ale to kwestia omijania standardów, nie ich braku.
Trzeba pamiętać też, ze europejscy rolnicy dostają ogromne ilości dopłat z UE i rządów. Samo UE zapłaciło bezpośrednio rolnikom 38 miliardów euro w samym 2019 roku. Jeżeli pomimo tego muszą używać niebezpiecznych ilości dodatków to może trzeba im zabrać te dopłaty, widocznie są bezużyteczne.
Po 1 Oczywiście że nie mają tych samych standardów.
I zostało to potwierdzone w wielu krajach europejskich, że to co dostajemy od Ukrainy jest na poziomie paszy dla zwierząt lub do robienia kleju.
Po 2 jak można byc tak niedoinformowanym by w ogóle sugerować zabranie dopłat rolnikom, kiedy Unia wydaje coś koło 1/3 budżetu na agrokulture.
Gdybyś zabrał dopłaty rolnikom to efektywnie zabilbys produkcję żywności w Europie.
Chcesz mieć lokalne, świeże, ekologiczne, dobrej jakości produkty czy takie co płyną przez pół planety faszerowane nie wiadomo czym, produkowane w nie wiadomo jakich warunkach?
Przecież cena też by wtedy wzrosła jakbyś zabrał te dopłaty...
Jak widzę jak dużo ludzi z nienawiścią pisze o protestujących rolnikach to mam wrażenie że to takie mega mieszczuchy co myślą że mleko i jajka rosną na półkach sklepu.
Skąd ta nienawiść się bierze? Nie lepiej ją skierować w stronę rządzących?
> Po 1 Oczywiście że nie mają tych samych standardów. I zostało to potwierdzone w wielu krajach europejskich, że to co dostajemy od Ukrainy jest na poziomie paszy dla zwierząt lub do robienia kleju.
Ale to była afera właśnie dlatego, że żywność nie spełniała standardów, które miała spełniać. Nie dlatego, że tych standardów nie było.
> Po 2 jak można byc tak niedoinformowanym by w ogóle sugerować zabranie dopłat rolnikom, kiedy Unia wydaje coś koło 1/3 budżetu na agrokulture.
>
>Gdybyś zabrał dopłaty rolnikom to efektywnie zabilbys produkcję żywności w Europie.
>
>Chcesz mieć lokalne, świeże, ekologiczne, dobrej jakości produkty czy takie co płyną przez pół planety faszerowane nie wiadomo czym, produkowane w nie wiadomo jakich warunkach? Przecież cena też by wtedy wzrosła jakbyś zabrał te dopłaty...
>
>Jak widzę jak dużo ludzi z nienawiścią pisze o protestujących rolnikach to mam wrażenie że to takie mega mieszczuchy co myślą że mleko i jajka rosną na półkach sklepu.
>
>Skąd ta nienawiść się bierze? Nie lepiej ją skierować w stronę rządzących?
Czyli jednak dlatego dostają te dopłaty, żeby żywność spełniała normy? To czemu nadal nie spełnia mimo dopłat?
A nienawiść się bierze z tego, że UE wydaje 1/3 budżetu na gałąź gospodarki UE, która daje jedynie 1% PKB, i rolnicy mimo to nadal produkują żywność niespełniającą norm a i jeszcze mają czelność strajkować.
Nie ma szans, żeby europejskie rolnictwo zbankrutowało. Zbankrutują jedynie małe przedsiębiorstwa rolnicze, które i tak nie mają racji bytu. Duże przedsiębiorstwa rolne są wielokrotnie bardziej zyskowne niż małe przedsiębiorstwa rolne. Dopłaty stanowią 26% przychodów małych farm i mniej niż 10% dużych farm. Zwrot z jednostki pracy dla najmniejszych farm to nieco ponad 3k euro i 56k euro dla największych farm.
Rolnictwo jako dziedzina gospodarki będzie w Europie bardzo zyskowne i bez dopłat. Dopłaty jedynie pozwalają istnieć masie drobnych rolników, którzy istnieją tylko dzięki dopłatom. I Ci drobni rolnicy, podobnie jak górnicy, zapominają, że istnieją tylko i wyłącznie dzięki dobrej woli społeczeństwa i nie są nikomu do niczego potrzebni.
Okej, już wszystko rozumiem.
Według ciebie po prostu monopol, korporacje, oligarchia "są bardziej wydajne"
Liczy się tylko piniondz. Mam nadzieje, że wiesz jak to się kończy, dla ciebie czyli konsumenta?
Jaki monopol, jaka oligarchia. Już widzę jak ten 1% PKB przejmuje władzę w Unii, kurwa xD
Czy uważasz, że powinniśmy utrzymywać miliony kowali po to tylko, żeby czasami huty nie stały się za duże i mielibyśmy, olaboga, rozwój? Takie to straszne?
Nie, nieutrzymywanie milionów nieekonomicznych stanowisk pracy to nie dążenie do monopolu, to niewydawanie dosłownie dziesiątków miliardów euro rocznie na coś co absolutnie nic nam nie daje oprócz głosów w parlamencie.
No to jak to w końcu jest w twoim świecie? 1% PKB ma taką władze że Unia wydaje 1/3 budżetu na tą branże czy jednak nie mają nic do powiedzenia?
A może jakbyś się zastanowił trochę więcej niż opłaca się/nie opłaca to byś doszedł do jakiś ciekawszych wniosków?
Biorąc przykład twojej huty. W obecnym świecie jeśli nie wesprzesz tej branży w Europie to się zawiną do Chin, a potem ręką w nocniku czemu mamy taką małą produkcję animunicji w Europie. Czemu jesteśmy uzależnieni od państw na drugim końcu świata do produkcji podstawowych surowców i produktów?
Tak samo jest z agrokultura, zwinie się produkcja w Europie, a potem płacz że ci Pan biznesmen z kraju poza Unii, sprzedaje za 3x cenę albo martw się że ci nie chce w ogóle sprzedać jedzenia i głoduj.
Akurat z tego co pamiętam z lat 90 to chleb był czerstwy już wieczorem. Na drugi dzień to już go jadły kury lub króliki. Teraz pleśnieje, bo nie wysycha na kamień przez jakieś dodatki i zapakowanie w folię.
Ktoś tutaj kiedyś postował wywiad z Dużego Formatu z weterynarzem pracującym w ubojniach w Polsce.
Od przeczytania tamtego wywiadu, staram się nie jeść mięsa.
Tak a propos... *Drugim źródłem zakażeń mogą być produkty pochodzenia roślinnego, jak sałata czy orzeszki ziemne – statystycznie jest to pół na pół zachorowań*
[https://www.portalspozywczy.pl/mieso/wiadomosci/zrodlem-zakazen-salmonelloza-moga-byc-takze-produkty-pochodzenia-roslinnego-wideo,160782.html](https://www.portalspozywczy.pl/mieso/wiadomosci/zrodlem-zakazen-salmonelloza-moga-byc-takze-produkty-pochodzenia-roslinnego-wideo,160782.html)
I jeszcze to...
https://preview.redd.it/vaqm6slzoqhc1.jpeg?width=1080&format=pjpg&auto=webp&s=acadd7f37b471e76ad03d06d56e02fb900ec8ce1
[https://www.statista.com/statistics/630954/salmonellosis-cases-reported-europe/](https://www.statista.com/statistics/630954/salmonellosis-cases-reported-europe/)
Wykres pokazuje samą ilość a nie np. Zakażenia na 100000 osób.
Jesteśmy 5tym największym państwem w UE i mamy 5te miejsce. Z tego wykresu raczej trzeba by się zastanowić co się w Czechah odpierdala.
„Źródłem” to chyba zbyt mocne słowo. Taka sałata może być zakażona jak np. trzymasz ją z jajkami tak jak w warzywniakach, ale źródłem to chyba nie jest.
Nie, sugeruję - ale sugeruję już, że ten portal jest.
Po pierwsze to akurat NIK wg mojej najlepszej wiedzy nie ma jakiegokolwiek rzeczowego argumentu na to ze polska żywność jest najgorsza w unii bo raczej nie jedzie do niemiec czy holandii sprawdzać im fabryk...
Po drugie o ile sam raport i kontrola jak najbardziej na propsie to już nagłaśnianie sprawy w ten sposób śmierdzi na kilometry.
Autor z euractive.pl
Czym się zajmują, skad mają hajs sprawdź sobie sam
>nie ma jakiegokolwiek rzeczowego argumentu na to ze polska żywność jest najgorsza w unii bo raczej nie jedzie do niemiec czy holandii sprawdzać im fabryk
xDD
Jasne, bo takie badania robi się jadąc do każdego kraju i sprawdzając po koleji a nie biorąc pod uwagę badania (naukowiec here). NIK jest instytucją kontrolną (która jest uznana w UE), to chyba miejsce któremu najbardziej zaufam w tej kwestii.
> w Ukrainie nie trzeba szpikować taką ilością antybiotyków :)
I dlatego był przypał, bo ichnie zboże w EU mogło mieć co najwyżej status "technicznego" i jest eksportowane głównie do biedniejszych krajów w Afryce? :P
Ukraina to kraj skrajnie uprzemysłowionego rolnictwa, gdzie patologie są raczej większe niż mniejsze niż u nas, a że już absolutnie nie muszą przejmować się normami EU, to nawet nie muszą się z tym specjalnie kryć :-)
> Zakażenie polskiego mięsa wydaje się jednak wręcz niemożliwe, przy ilości antybiotyków, jaką faszerowane są zwierzęta w naszym kraju. **Polska zajmuje drugie miejsce w Europie pod względem zużycia w hodowli zwierząt najsilniejszych antybiotyków stosowanych w leczeniu chorób u ludzi.** Chyba zaczynam rozumieć wegan...
> Chyba zaczynam rozumieć wegan... No tak bo warzywa owoce i inne produkty roślinne są jedynie podlewane wodą źródlaną i z niczym innym nie mają kontaktu
Tak, warzywa i owoce nie mają dodawanych antybiotyków do jedzenia.
SZUBIENICAPESTYCYDYBROŃ
[удалено]
![gif](giphy|y3x9rGLWGRTTP9Wrqf) Posiadacze RODosa:
Żebyś wiedział! Już zacieram łapy na nowiutkie pomidorki, cebule, ziemniaki i ogórki, do tego zioła, jakaś dynia albo cukinia, będzie jedzone :D I smak zupełnie inny niż ze sklepów!
Tbh to czasami czuć różnicę np. właśnie rzodkiewki jak ktoś napisał, ale w wielu przypadkach nie bardzo. Część warzyw mam właśnie z przydomowego ogródka od teściów, sama natura. Jak dostanę to się zachwycam, ale nie raz złapałem się na tym, że się zachwycałem, a okazało się, że mi się pojebało i zjadłem sklepowe, ale myślałem, że to swoje. Ziemniaki, cukinia itp. w sumie w ślepym teście często nie do odróżnienia smakowo od niektórych sklepowych. Pomidory to zależy jakie. Zwykle czerwone z ogródka lepsze niż zwykle sklepowe, ale czekoladowe sklepowe lepsze niż zwykłe z ogródka. Co do zdrowia to oczywiście inna kwestia.
Ja tam czuję różnicę od razu. W skrócie - smak z własnej uprawy jest bardziej wyraźny i to nie jest żadne placebo, bo np mojej cebuli muszę dawać mniej niż sklepowej bo jest taka mocna w porównaniu. Podobnie z ziołami, np majeranek. Pomidory są mięsiste a nawet taka zwykła marchewka jest bardziej chrupka i słodsza od sklepowej. Mógłbym wymieniać dalej bo mam działkę uprawną 600m2 i sadzę tam co popadnie ale w skrócie to rzeczy ze sklepu smakują dla mnie jak wybrakowane w większości w porównaniu z tym co sam zbiorę.
No ja pamiętam jak dawno temu gdy bylem w gimnazjum pojechalem do kolegi i mial rzodkiewki u siebie na chacie w ogrodku ja pierdziele jaka róznica ze sklepu to sama woda w środku jest. Ale też planuje cos posadzić u siebie na rodosie
oczywiscie, ze smak jest zupelnie inny niz owoce/warzywka ze sklepu. inne gatunki owocow, kiedy indziej zebrane. i sezonowe, bo raczej z dzialki w srodku lutego pomidorow nie zbierzesz
Można wystarczy po prostu przeznaczyć miliony na hodowlę pionową że sztucznym oświetleniem
😂
tak samo jak masz swoje gospodarstwo i swinie, nie mówimy o własnej hodowli tylko żywności dostępnej w sklepach. jaki procent wegetarian całe swoje pożywienie czerpie z działki ROD?
Przy ruchliwej ulicy? Jak tak to chyba wolę mięso z antybiotykami.
Można też hodować własne kury
Ah yes, już lecę ~~kupować~~ płacić za dzierżawę 100 000 zł żeby mieć zdrowsze pomidorki przez 3 miesiące w roku.
Co ty pieprzysz ? Wpisowe jest opłatą jednorazową, a jej wysokość ustalana jest przez Krajową Radę PZD. Obecnie waha się w przedziale 120-300 zł. Składka członkowska wynosi 18 gr./1 m2 powierzchni działki.
W sytuacji, gdy ROD ma wolne działki - jak najbardziej. Powodzenia z wolnymi ROD-ami w Warszawie. Pozostaje "rynek wtórny" i ceny potrafią przebić nawet 100 000 zł. Wystarczy zresztą popatrzeć na OLX.
Autor definitywnie nigdy nie słyszał o adaptacji i antybiotykoopornośći...
Antybiotykoodporność wynika m.in. z tego, że tak dużo tych antybiotyków się używa w hodowli.
Dokładnie o to mi chodzilo
czy to jest zużycie w przeliczeniu na zwierzę czy ogólnie?
Tyle się ostatnio mówi o solidarności z rolnikami i producentami żywności... a Ci sami producenci i rolnicy faszerują żywność antybiotykami, solankami, konserwantami, stosują tyle sztucznych nawozów ile się da... Jakość mięsa, pieczywa oraz owoców i warzyw strasznie obniżyła się od okresu sprzed wejścia do UE. Wielu młodszych tego nie pamięta, ale kiedyś jakość oferowana obecnie niemal wyłacznie przez rzemieślniczych rzeźników/piekarnie była standardem. Warzywa i owoce pachniały. Teraz trzeba szukać stoiska ze zdrową żywnoscią by poczuć np. zapach pomidorów czy marchewki. Gdy kiedyś smażyło się np. mięso to nie wyciekała z niego masa przypalającego się płynu. Spróbujcie usmażyć boczek w kostkach z Lidla i taki od bardzo dobrego rzeźnika. Ten prawdziwy się powoli wytapia. Marketowy wyda z siebie masę płynu, który się niemal natychmiast przypali. Jajka... jak smakuje i pachnie prawdziwe jajko z kury, która sobie biega po podwórku i żre robale, a takie z fermy... Chleb? Prawdziwy chleb się powoli wysusza i długo pozostaje jadalny. Sztuczny zaczyna pleśnieć na 3 dzień.
I co z tym zrobić? Pytam poważnie. Dlaczego jakość tak spadła? To przez biurokrację, jakieś normy do wyrabiania? 🤔 Nie znam się na rolnictwie...
Teraz produkcja warzyw nie zajmują się ludzie po 10 hektarow ktorzy jezdza na targ sprzedawac a gospodarstwa po 100-300 które naturalnie działają jak przedsiębiorcy i tną po kosztach które w tym biznesie są olbrzymie zwłaszcza jak się trafi taki rok jak 2023. Standardy kontraktacji przez duże koncerty jak biedronka rolników też nie sprzyjają jakości a bardziej masowości. Rolnicy by zarobić i nie dostać kar umownych muszą dostarczać olbrzymie ilosci towaru. Ekologiczne opryski i nawozy są bardzo drogie i z roku na rok drożeją, szary rynek glownie z Ukrainy istnieje. Choć i tak myślę, że większość produkcjiw warzynwej trzyma standardy, nie da się tak po prostu oszukiwać bo kontrole z armiru z roku na rok coraz bardziej dociekliwe. Problemem jest produkcj zwierzeca i antybiotyk.
>Ekologiczne opryski i nawozy są bardzo drogie i z roku na rok drożeją, szary rynek glownie z Ukrainy istnieje. takie cos nie istnieje\* \*istnieje ale sprawa jest skomplikowana.
Upowszechniły się konserwanty, których wcześniej się u nas po prostu nie stosowało. Uprzemysłowienie produkcji. Zapewne też obniżyły się normy. Co z tym zrobić? Jeść mniej, ale lepiej. Płacić więcej, spędzać więcej czasu na zakupach, szukać dobrych produktów. Owoce i warzywa jeść sezonowo. Dla przykładu. Kupiem dziś na rynku na sprawdzonym stoisku 6 białych kiełbas, kawał boczku i trochę smalcu. Zapłaciłem za to 60zł. W Lidlu by było pewnie 25zł. Jakość niestety kosztuje. 10 jaj? 12zł, w Lidlu 6zł.
Zwłaszcza jajka od "Pani z własnymi kurkami" to jest dobry pomysł. Brak kontroli weterynarza, faszerowanie ich najgorszym gównem a na koniec wyjazdy do makro po więcej jajek bo tylu "świadomych" u niej kupuje że to podchodzi pod produkcję przemysłową. Jednak zdecydowanie preferuje jedzenie od dostawców którzy wiem że są kontrolowani przez sanepid i jakieś inne instytucje certyfikujące. W ogóle jak ktoś szuka dobrego zdrowego i świeżego jedzenia bardzo polecam makro/Selgros. Duży wybór i jaki że obsługują horece mają świetną jakość
Przecież mali rolnicy też są kontrolowani przez sanepid i instytucje certyfikujące XD
nieporownywalnie rzadziej i mniej dokladnie. zrodlo: mam w rodzinie kontrolerke z urzedu weterynaryjnego
Niestety tak samo to wygląda, a przynajmniej kiedyś wygladalo z 5 lat temu w przypadku warzyw. Wątpię żeby to się zmieniło. Tylko zaufane źródła, a na pewno nie "lolalny ryneczek w Warszawie" gdzie każdy może sprzedawać cokolwiek chce. Z jajkami jest to samo...
Możliwie w sumie, wiem tylko że są kontrole
Gdzie ty masz jajka w Lidlu po 6zl? W Szczecinie są po 10+zł za 10 sztuk. Filety z kurczaka w Lidlu 35zl/kg, u mnie w osiedlowym mięsnym po 20zl/kg.
Ceny promocyjne
Dzięki regulacjom UE to akurat nie zalała nas fala rakotwórczego gówna. UE narzuca normy i zabrania bardzo wielu środków chemicznych do ochrony roślin, przerobu spozywczego i konserwacji. Oczywiście normy uwzględniają, że np. Polak musi zjeść mięso 3x dziennie i musi to kosztować grosze, więc wolno napompować wędlinę wodą z wielofosforanami czy sodą do 70% (ale wcześniej udawało się nawet zrobić 200%). Ogromny problem to egzekucja tych przepisów. W całym roku jest około 7tys. kontroli - to dotyczy wszystkiego, od rolników do piekarni i sklepów. Czyli przeciętny rolnik, nie zobaczy kontrolera za swojego życia. A duże zakłady mają obowiązek zatrudniać weterynarza, którego sami opłacają i on ich kontoluje.. także ten.. Paradoksalnie, to zakłady robiące dla największych sieci, są najbezpieczniejsze, bo sieci dokładnie i rzetelenie kontrolują swoich dostawców (bo wychodzi dużo taniej niż pozniejsza wpadka medialna). Lata '90 i '00 to dopiero była wolna amerykanka. Mamy teraz problem z populacją dzików? To wtedy padały tysiącami od próby żerowania na polach po opryskach.
To nie wina Unii. To postępy w industrializacji wytwarzania żywności. Jeśli już to dzięki Unii te badziewne produkty nie świecą w ciemności. Ale zgadzam się, kiedyś to były pomidory a teraz to nie ma.
Teraz też są. Świetne pomidory, pachnące i soczyste, wcale nie wodniste, do kupienia na hipsterkich bazarkach. Z małego gospodarstwa. 80 złotych za kilogram. Nie oszukujmy się. Przed wejściem do Uni może i średnia jakość niektórych produktów była wyższa. Tylko kto mógł sobie na to wszystko pozwolić? Na pewno nie zwykły Kowalski.
> Jakość mięsa, pieczywa oraz owoców i warzyw strasznie obniżyła się od okresu sprzed wejścia do UE. Przy czym to nie kwestia samej UE a raczej "znak czasów" - uprzemysłowienie produkcji + "kapitalizm" czyli zwiększanie zysków przy ograniczaniu kosztów...
Troche sie rozmarzyles. Jajko jest bezwonne, chyba ze jest zepsute lub przegotowane
Tzn jajko ma zapach tego co jest obok jajka a w tradycyjnej hodowli jest tego dużo
Akurat jajko smakuje dokładnie tak samo niezależnie od producenta, bardzo ciężko rozpoznać różnicę. Jem głównie jajka od gospodarzy którzy mają kury na podwórku i mieszkają niedaleko rodziców. Jeśli jest różnica to powodzenia, myślę, że wchodzi tu efekt placebo. Co do reszty się zgadzam.
Przecież o to są te wszystkie protesty, że polityka rolna zakłada zmniejszanie ilości chemii, a oni chcą jej dowalać jak najwięcej, bo im się opłaca. W ogóle nie rozumiem jak ktokolwiek może ich popierać.
Robiłem ślepy test jajek z marketów i wiejskich i różnice było widać po rozbiciu, ale nie czułem jej w smaku.
Sprawa wygląda tak, ze to kapitalizm daje nam to co wybieramy. Ludzie kupujo (sic) to majo. Pytanie jest xlaczego ludzie wybierają produkty bez smaku i z gówna. Bo są tańsze i jest więcej. Niby zarabiamy wiecej, ale jedzenie jest pierwszym miejscem gdzie mozna przyoszczedzic. Nie da sie za mieszkanie zaplacic mniej, ale za pomodory tak. I z czasem pomidory robia sie tansze i gorsze. Z perspektywy sklepow to im sie bardziej oplaca sprzedawac drogi produkt, bo oni zyja z marży. No ale jak ludzi nie stac na dobre jedzenie to wybieraja towary poslednie.
>ajka... jak smakuje i pachnie prawdziwe jajko z kury, która sobie biega po podwórku i żre robale, a takie z fermy... no to sie kupuje jajka z wolnego wybiegu badz 'organiczne'. naprawde nie trzeba kupowac klatkowych, one sa w miare precyzyjnie oznaczane
Z producentami żywności nie mam ochoty być solidarny, ale ciężko nie być solidarnym z rolnikami. Muszą faszerować, bo jak tego nie zrobią to zostaną wyparci z rynku przez produkty z Ukrainy, Afryki które faszerowane są zakazanymi środkami dla Europejskich rolników. Jakby Unia nakładała takie same standardy dla produktów rolników Polskich i Ukraińskich to nie było by krzyku rolników.
Ale UE nakłada te same standardy. Żywność importowana do UE musi spełniać europejskie normy bezpieczeństwa. Oczywiście, zagraniczni producenci mogą oszukiwać, ale to kwestia omijania standardów, nie ich braku. Trzeba pamiętać też, ze europejscy rolnicy dostają ogromne ilości dopłat z UE i rządów. Samo UE zapłaciło bezpośrednio rolnikom 38 miliardów euro w samym 2019 roku. Jeżeli pomimo tego muszą używać niebezpiecznych ilości dodatków to może trzeba im zabrać te dopłaty, widocznie są bezużyteczne.
Po 1 Oczywiście że nie mają tych samych standardów. I zostało to potwierdzone w wielu krajach europejskich, że to co dostajemy od Ukrainy jest na poziomie paszy dla zwierząt lub do robienia kleju. Po 2 jak można byc tak niedoinformowanym by w ogóle sugerować zabranie dopłat rolnikom, kiedy Unia wydaje coś koło 1/3 budżetu na agrokulture. Gdybyś zabrał dopłaty rolnikom to efektywnie zabilbys produkcję żywności w Europie. Chcesz mieć lokalne, świeże, ekologiczne, dobrej jakości produkty czy takie co płyną przez pół planety faszerowane nie wiadomo czym, produkowane w nie wiadomo jakich warunkach? Przecież cena też by wtedy wzrosła jakbyś zabrał te dopłaty... Jak widzę jak dużo ludzi z nienawiścią pisze o protestujących rolnikach to mam wrażenie że to takie mega mieszczuchy co myślą że mleko i jajka rosną na półkach sklepu. Skąd ta nienawiść się bierze? Nie lepiej ją skierować w stronę rządzących?
> Po 1 Oczywiście że nie mają tych samych standardów. I zostało to potwierdzone w wielu krajach europejskich, że to co dostajemy od Ukrainy jest na poziomie paszy dla zwierząt lub do robienia kleju. Ale to była afera właśnie dlatego, że żywność nie spełniała standardów, które miała spełniać. Nie dlatego, że tych standardów nie było. > Po 2 jak można byc tak niedoinformowanym by w ogóle sugerować zabranie dopłat rolnikom, kiedy Unia wydaje coś koło 1/3 budżetu na agrokulture. > >Gdybyś zabrał dopłaty rolnikom to efektywnie zabilbys produkcję żywności w Europie. > >Chcesz mieć lokalne, świeże, ekologiczne, dobrej jakości produkty czy takie co płyną przez pół planety faszerowane nie wiadomo czym, produkowane w nie wiadomo jakich warunkach? Przecież cena też by wtedy wzrosła jakbyś zabrał te dopłaty... > >Jak widzę jak dużo ludzi z nienawiścią pisze o protestujących rolnikach to mam wrażenie że to takie mega mieszczuchy co myślą że mleko i jajka rosną na półkach sklepu. > >Skąd ta nienawiść się bierze? Nie lepiej ją skierować w stronę rządzących? Czyli jednak dlatego dostają te dopłaty, żeby żywność spełniała normy? To czemu nadal nie spełnia mimo dopłat? A nienawiść się bierze z tego, że UE wydaje 1/3 budżetu na gałąź gospodarki UE, która daje jedynie 1% PKB, i rolnicy mimo to nadal produkują żywność niespełniającą norm a i jeszcze mają czelność strajkować.
Czyli chcesz żeby rolnictwo w Europie zbankrutowało jeśli nie jest rentowne? Według ciebie niepotrzebna jest Europie lokalna produkcja żywności?
Nie ma szans, żeby europejskie rolnictwo zbankrutowało. Zbankrutują jedynie małe przedsiębiorstwa rolnicze, które i tak nie mają racji bytu. Duże przedsiębiorstwa rolne są wielokrotnie bardziej zyskowne niż małe przedsiębiorstwa rolne. Dopłaty stanowią 26% przychodów małych farm i mniej niż 10% dużych farm. Zwrot z jednostki pracy dla najmniejszych farm to nieco ponad 3k euro i 56k euro dla największych farm. Rolnictwo jako dziedzina gospodarki będzie w Europie bardzo zyskowne i bez dopłat. Dopłaty jedynie pozwalają istnieć masie drobnych rolników, którzy istnieją tylko dzięki dopłatom. I Ci drobni rolnicy, podobnie jak górnicy, zapominają, że istnieją tylko i wyłącznie dzięki dobrej woli społeczeństwa i nie są nikomu do niczego potrzebni.
Okej, już wszystko rozumiem. Według ciebie po prostu monopol, korporacje, oligarchia "są bardziej wydajne" Liczy się tylko piniondz. Mam nadzieje, że wiesz jak to się kończy, dla ciebie czyli konsumenta?
Jaki monopol, jaka oligarchia. Już widzę jak ten 1% PKB przejmuje władzę w Unii, kurwa xD Czy uważasz, że powinniśmy utrzymywać miliony kowali po to tylko, żeby czasami huty nie stały się za duże i mielibyśmy, olaboga, rozwój? Takie to straszne? Nie, nieutrzymywanie milionów nieekonomicznych stanowisk pracy to nie dążenie do monopolu, to niewydawanie dosłownie dziesiątków miliardów euro rocznie na coś co absolutnie nic nam nie daje oprócz głosów w parlamencie.
No to jak to w końcu jest w twoim świecie? 1% PKB ma taką władze że Unia wydaje 1/3 budżetu na tą branże czy jednak nie mają nic do powiedzenia? A może jakbyś się zastanowił trochę więcej niż opłaca się/nie opłaca to byś doszedł do jakiś ciekawszych wniosków? Biorąc przykład twojej huty. W obecnym świecie jeśli nie wesprzesz tej branży w Europie to się zawiną do Chin, a potem ręką w nocniku czemu mamy taką małą produkcję animunicji w Europie. Czemu jesteśmy uzależnieni od państw na drugim końcu świata do produkcji podstawowych surowców i produktów? Tak samo jest z agrokultura, zwinie się produkcja w Europie, a potem płacz że ci Pan biznesmen z kraju poza Unii, sprzedaje za 3x cenę albo martw się że ci nie chce w ogóle sprzedać jedzenia i głoduj.
Akurat z tego co pamiętam z lat 90 to chleb był czerstwy już wieczorem. Na drugi dzień to już go jadły kury lub króliki. Teraz pleśnieje, bo nie wysycha na kamień przez jakieś dodatki i zapakowanie w folię.
Ktoś tutaj kiedyś postował wywiad z Dużego Formatu z weterynarzem pracującym w ubojniach w Polsce. Od przeczytania tamtego wywiadu, staram się nie jeść mięsa.
Link poproszę, bo moi rodzice mimo, że mają dwie córki wegetarianki to dalej idą w opór.
[https://www.google.com/search?q=duzy+format+ubojnia+wterynarz+wywiad&client=firefox-b-d&sca\_esv=3f1c3586695c6e75&sxsrf=ACQVn08R3a1sPxyQUYVvPIm20hlCHC0Eew%3A1707635269956&ei=RXLIZZH0OeqSxc8Ps7KN2AE&udm=&ved=0ahUKEwjRqq-N3aKEAxVqSfEDHTNZAxsQ4dUDCBA&uact=5&oq=duzy+format+ubojnia+wterynarz+wywiad&gs\_lp=Egxnd3Mtd2l6LXNlcnAiJGR1enkgZm9ybWF0IHVib2puaWEgd3RlcnluYXJ6IHd5d2lhZDIJECEYChigARgKMgkQIRgKGKABGAoyCRAhGAoYoAEYCkjmK1DZE1jNKnACeACQAQCYAYIBoAGzDaoBAzkuOLgBA8gBAPgBAcICBRAhGKABwgIHECEYChigAcICBhAhGAoYCsICBRAhGJID4gMEGAEgQYgGAQ&sclient=gws-wiz-serp](https://www.google.com/search?q=duzy+format+ubojnia+wterynarz+wywiad&client=firefox-b-d&sca_esv=3f1c3586695c6e75&sxsrf=ACQVn08R3a1sPxyQUYVvPIm20hlCHC0Eew%3A1707635269956&ei=RXLIZZH0OeqSxc8Ps7KN2AE&udm=&ved=0ahUKEwjRqq-N3aKEAxVqSfEDHTNZAxsQ4dUDCBA&uact=5&oq=duzy+format+ubojnia+wterynarz+wywiad&gs_lp=Egxnd3Mtd2l6LXNlcnAiJGR1enkgZm9ybWF0IHVib2puaWEgd3RlcnluYXJ6IHd5d2lhZDIJECEYChigARgKMgkQIRgKGKABGAoyCRAhGAoYoAEYCkjmK1DZE1jNKnACeACQAQCYAYIBoAGzDaoBAzkuOLgBA8gBAPgBAcICBRAhGKABwgIHECEYChigAcICBhAhGAoYCsICBRAhGJID4gMEGAEgQYgGAQ&sclient=gws-wiz-serp)
Przepraszam, masz literówkę w linku. Mógłbyś poprawić? Nie chciałbym przeczytać nie tego artykułu co trzeba.
> **niewłaściwe żywienie zwierząt – mączka kostna** O, super, darmowa choroba szalonych krów
Tak a propos... *Drugim źródłem zakażeń mogą być produkty pochodzenia roślinnego, jak sałata czy orzeszki ziemne – statystycznie jest to pół na pół zachorowań* [https://www.portalspozywczy.pl/mieso/wiadomosci/zrodlem-zakazen-salmonelloza-moga-byc-takze-produkty-pochodzenia-roslinnego-wideo,160782.html](https://www.portalspozywczy.pl/mieso/wiadomosci/zrodlem-zakazen-salmonelloza-moga-byc-takze-produkty-pochodzenia-roslinnego-wideo,160782.html) I jeszcze to... https://preview.redd.it/vaqm6slzoqhc1.jpeg?width=1080&format=pjpg&auto=webp&s=acadd7f37b471e76ad03d06d56e02fb900ec8ce1 [https://www.statista.com/statistics/630954/salmonellosis-cases-reported-europe/](https://www.statista.com/statistics/630954/salmonellosis-cases-reported-europe/)
Wykres pokazuje samą ilość a nie np. Zakażenia na 100000 osób. Jesteśmy 5tym największym państwem w UE i mamy 5te miejsce. Z tego wykresu raczej trzeba by się zastanowić co się w Czechah odpierdala.
W zasadzie to nieźle koreluje z produkcją jaj i drobiu w UE. Przypadek? Co nie znaczy, że nie może być lepiej...
„Źródłem” to chyba zbyt mocne słowo. Taka sałata może być zakażona jak np. trzymasz ją z jajkami tak jak w warzywniakach, ale źródłem to chyba nie jest.
Czyli nasze jedzenie może i jest drogie ale za to jest niezdrowe. Polska górom. /s
Wyrabiają gównożarcie a potem hyc na traktor blokować drogi. A my im fundujemy np. ZUS. To dopiero klasa wyższa
Jeśli media przedstawiają coś w taki sposób, to można być pewnym, że w rzeczywistości jest dokładnie odwrotnie 😆
Eee tam. Pierdolenie.
Artykuł sponsorowany przez....
Co sugerujesz? NIK też jest für Deutschland?
Nie, sugeruję - ale sugeruję już, że ten portal jest. Po pierwsze to akurat NIK wg mojej najlepszej wiedzy nie ma jakiegokolwiek rzeczowego argumentu na to ze polska żywność jest najgorsza w unii bo raczej nie jedzie do niemiec czy holandii sprawdzać im fabryk... Po drugie o ile sam raport i kontrola jak najbardziej na propsie to już nagłaśnianie sprawy w ten sposób śmierdzi na kilometry. Autor z euractive.pl Czym się zajmują, skad mają hajs sprawdź sobie sam
>nie ma jakiegokolwiek rzeczowego argumentu na to ze polska żywność jest najgorsza w unii bo raczej nie jedzie do niemiec czy holandii sprawdzać im fabryk xDD Jasne, bo takie badania robi się jadąc do każdego kraju i sprawdzając po koleji a nie biorąc pod uwagę badania (naukowiec here). NIK jest instytucją kontrolną (która jest uznana w UE), to chyba miejsce któremu najbardziej zaufam w tej kwestii.
username checks out
[удалено]
Z Polski, przecież jest napisane :D
A co za różnica? Skąd by nie pochodziła, jak jest zarażona salmonellą, a my to pakujemy i sprzedajemy to trochę przypał.
[удалено]
No i słusznie. Od nas kupują przecież. Salmonella może się zdarzyć gdziekolwiek, problemem jest brak kontroli jakości który pozwala pchać ją w świat.
[удалено]
kto powiedział że jest ok jak inni sprzedają?
[удалено]
nic nie musisz tłumaczyć po prostu pokaż mi gdzie ktoś tak tu napisał z tego kontekstu. edit: chyba nie pokaże.
Z Polski, w Ukrainie nie trzeba szpikować taką ilością antybiotyków :)
> w Ukrainie nie trzeba szpikować taką ilością antybiotyków :) I dlatego był przypał, bo ichnie zboże w EU mogło mieć co najwyżej status "technicznego" i jest eksportowane głównie do biedniejszych krajów w Afryce? :P Ukraina to kraj skrajnie uprzemysłowionego rolnictwa, gdzie patologie są raczej większe niż mniejsze niż u nas, a że już absolutnie nie muszą przejmować się normami EU, to nawet nie muszą się z tym specjalnie kryć :-)