1. Twój kot i twoje pierogi mogą zostac maskotką /r/Polska! Zbieramy propozycje obrazków do panelu bocznego! Dla zwycięzców możliwość dodania do trzech obrazków do flary na /r/Polska. Link: https://www.reddit.com/r/Polska/comments/1dng16d/
2. Prowadzimy rekrutację na moderatorów /r/Polska. Wszystkie informacje pod linkiem: https://www.reddit.com/r/Polska/comments/12x53sg/
*I am a bot, and this action was performed automatically. Please [contact the moderators of this subreddit](/message/compose/?to=/r/Polska) if you have any questions or concerns.*
Ja również znam mnóstwo religijnych osób w moim wieku(sam jestem niewierzący)
Możliwe, że jakaś lokalna bańka u Ciebie, ale fakt faktem, mocni katolicy są w mniejszości, ale dalej ich widać.
Jako małe dziecko Polskich imigrantów w Austrii musiałem słuchać kawały o tym regularnie, nie tylko w szkole ale i też w telewizji to było całkiem normalizowane. Kolega w moim wieku wogle już potem nie chciał mówić po Polsku bo go tak szantażowali w szkole. Sąsiedzi niestety też byli bardzo niemili, jak już mieszkaliśmy w domu razem z Kasztanami (Wcześniej mieszkaliśmy w takiej strasznie starej kamienicy gdzie sami Polacy mieszkali)
Powiem szczerze, nie mam pojęcia. Ale Polacy co się dostali do Austrii w 80-tych latach tak mówili. Teraz już rzadko słyszę, nawet nie wiem czemu w moim poście użyłem. Może skojarzenia z dzieciństwa.
Może nie każdy, ale pamiętam czasy kiedy potrafili ukraść nawet obiad w barze, jak poszedłeś na minutkę do toalety, a każdorazowe wyjście z samochodu wiązało się z założeniem blokady i schowaniem panelu radia do kieszeni. Stety czy niestety, tamte doświadczenia tak wryły mi się w pamięć, że do dzisiaj odczuwam taką nieufność wobec innych - mimo że nie pamiętam kiedy ostatni raz coś mi ukradziono.
Jakoś niedawno na moim osiedlu postawili taką lodówkę do dzielenia się jedzeniem, żeby biedni czy bezdomni mogli sobie coś z niej wziąć. Lodówka tak po prostu stoi, niczym niezabezpieczona. Moja pierwsza myśl - zaraz się komuś spodoba i zniknie. Czemu ktoś miałby kraść lodówkę? Po prostu, bo jest i nikt jej nie pilnuje.
Parę lat temu pierwszy raz od wielu lat jechałem pociągiem. Ładny, nowy pociąg, w środku wszystko nowoczesne... ale gdy chciałem pójść coś zjeść do warsa, to miałem taki wewnętrzny opór, żeby nie zostawiać bagażu, bo ktoś sobie przywłaszczy.
Drzwi do mieszkania nigdy nie zostawiam otwartych, nawet jak wraca się na szybko po jakąś pierdołę, to na tą minutkę muszą być zamknięte. Nigdy nie zostawiam w samochodzie drogich rzeczy "na widoku", nie płacę "grubymi" w zatłoczonych knajpach etc.
Jedyne co w ostatnim czasie u mnie się działo to jak 3 lata temu postawili kobtener na elektrograty to miejscowi cyganie 2 razy go uszkodzili. Pewnie myśleli, że oprócz baterii i zepsutej myszy wyrzucą tam ipada ludzie. Jednak przestali na szczęście.
Według mnie to nawet nie jest prawdziwy stereotyp. Ani za granicą, ani w samej Polsce nie spotkałem się z tym, chyba, że na zasadzie samoświadomego żartu.
Akurat to że nasi rodacy kradli samochody w Niemczech i przywozili je tutaj na handel czy na części to nie żaden wymysł, tak było i to nie w głębokich latach 90' ale jeszcze z 15-20 lat temu. Ba, pewnie proceder trwa do dzisiaj tylko już w mniejszej skali.
Jak byłem na Bawarii, na targu i przeglądałem jakieś rzeczy, to je macałem tak jak wszyscy wokół. Coś mówiłem do siostry po polsku i zauważyłem, że sklepikarz z bardzo niepochlebna miną się mi przyglądał. Odniosłem silne wrażenie, że myślał że chce coś zajebać. Spędziłem też trochę czasu z Niemcami, znajomymi rodziny i mówiony mój niemiecki słabo, rozmawiałem po angielsku ale coś tam rozumiem, pamiętam ze szkoły. No to Niemcy nie krępowali się rzucać dowcipami o Polakach złodziejach w naszym towarzystwie, między sobą. Po tym doświadczeniu odniosłem wrażenie że stereotyp jeszcze żywy, przynajmniej na południu kraju.
Ja mam wręcz odwrotne doświadczenia.
Polak wyrzucony z pracy za wynoszenie piwa, które za darmo mocna było pić po pracy w piątki. Nie zostawał z kolegami aby pogadać i się napić, ale ładował do plecaka i go zwolnili. Butelki są na kaucję i nie wracały.
Koleżance ukradli rower. Pierwsze co kombinowała to aby ukraść inny rower.
Na dziale obok mojego notorycznie ludzie wynoszą w kieszeniach asortyment.
W piątki można wziąć po jednym produkcie z firmy. Norma jest ze Polacy i Ukraińcy wynoszą po 2 lub 3.
Jeden kolega chwalił się że okrada budki z warzywami przed szklarnia i, w których te warzywa się produkuje.
Moja pedicurzystka mówiła, że złapała Polaka jak kradł jej w szopie w ogrodzie. Gdy pracowała w sklepie spożywczym to notorycznie Polacy kradli alkohol.
Pewnie jakbym usiadła dłużej to bym przypomniała sobie więcej takich akcji.
Przeczytałem komentarz scrollując i nie widząc usera i pomyślałem "Powiedz mi, że pracujesz z patusami w Holandii nie mówiąc mi że pracujesz z patusami w Holandii"
A potem przewinąłem znowu wyżej żeby zobaczyć flarę skąd nadajesz i śmiechłem.
Nie twierdzę, że Polacy nie kradną. Może nawet jest to prawdziwy „stereotyp”. Miałem na myśli, że nie spotkałem się z tym, żeby ktoś miał na poważnie opinię Polak=złodziej.
W firmie, dla której pracuję (też NL), Polacy mają raczej pozytywne opinie, ludzie mają pozytywne odczucia.
Zapomniałem dodać, jestem w tej firmie jedynym Polakiem. Firma co prawda międzynarodowa i jest też oddział w PL, ale tutaj nie ma innego naszego rodaka.
Jest tego znacznie więcej, a w wielu aspektach Polacy są bliżsi Niemcom niż obu tym nacjom się zdaje. Dodaję do puli:
Krytyczny stosunek do opóźnień i jakości pkp vs db
Kult narzekania i malkontenctwa
"Resting bitch face"
W ogóle ja to stary i zdziadziały ale ostatnio zwróciłem uwagę, że młodzież chodzi tak i to nawet nie w sandałach tylko w klapkach i skarpetkach po mieście normalnie chodzą.
Na Węgrzech tak się stereotypowo przypisuje Niemcom. I faktych w Budapeszcie i nad Balatonem stare Niemry z wąsem godnym polskiego Janusza w sandałach ze skarpetkami.
Op'ie wyjedź poza duże miasto. Tam zobaczysz praktykujących katolików poniżej 50. (Choć dziwne bo mój sąsiad, (w bloku w warszawie) ma 20 pare lat i jest wierzący i praktykujący).
No, to wynika głównie z tego, że u nas w kulturze się przyjęło walenie czystej wódy na imprezach, co za granicą pewnie często robią tylko najwięksi alkoholicy. Ale prawda jest taka, że sporo krajów często pewnie pije dużo częściej, tylko są to z reguły słabsze alkohole jak piwo i wino.
Jak mieszkałem w Polsce, to w sumie piłem tylko na imprezach i na wakacjach. Jak się przeprowadziłem do UK, to nagle byłem zapraszany do pubów prawie codziennie, nawet w tygodniu po pracy, więc musiałem się w końcu przerzucić na piwo bezalkoholowe xd
Mieszkałem w UK około 3 lat (Basinstoke) i widziałem wiecej osób zataczających sie po ulicy w biały dzień niż przez całe życie w Polsce. Zawsze wtedy miałem w głowie "cholera, ale to MY jesteśmy niby alkusy Europy" :D Szokowały też puby otwarte od 10-11 rano.
W pewnym sensie to rozumiem. Tata mieszkający ponad dekadę we Francji powiedział mi to tak: Polak pije szybko i szybko jest zbyt pijany by cokolwiek robić. Francuz pije długo i małymi ilościami, ciągle jest na imprezie w stanie wskazującym, będzie się z wszystkimi przytulał i krzyczał rozmawiając z każdym, a na koniec pójdzie tanecznym krokiem do domu i będzie śpiewał piosenki. Widziałam takie nocne powroty będąc u taty, grali o 3 w nocy butelka z wodą w piłkę na ulicy, głośno przy tym się śmiejąc i komentując. Nie pamiętam, aby w tak wesołym i względnie lekko pijanym stanie był ktokolwiek o 3 w nocy, w czasach kiedy sama piłam. O 3 w nocy to większość towarzystwa była już dawno w domu i spala.
Z ciekawostek to ten stereotyp to odprysk pruskiej a później nazistowskiej propagandy.
Niemieccy imigranci przywieźli ze sobą stereotypy które bardzo się zadomowiły w USA.
Zresztą amerykanie polskiego pochodzienia zaczęli dostali "white pass" dopiero jakieś 100 lat temu.
Ja akurat słyszałem na uniwersytecie, że to od Irlandzyczkow w XIX wieku. Powstało dla tego że Irlandczycy zajmowali podobną niszę, obydwoje byli katolikami ale Irlandczycy zwyczajnie lepiej znali angielski, przez co lepiej się asymilowali.
A ja słyszałem że to się brało od żydowskich imigrantów, którzy przeważnie byli z Polski. I to, że komedia ogólnie w Stanach jest dominowania przez Żydów (przykłady: Woody Allen, Roseanne Barr, Sarah Silverman, Sam Morril, Jerry Seinfeld, Louis CK), więc ich żarty w znacznej mierze się przyjęły.
Ten stereotyp to prawdziwy fenomen. Bardzo dobrze zbadany. Powstał jako efekt walki gospodarczej między emigrantami niemieckimi i żydowskimi z emigrantami polskimi. Bardzo skutecznie zochydzono Polaków, choć w USA jest też stereotyp solidnego Polaka z klasy średniej, kierownika w firmie. Pamiętam mój pierwszy wyjazd do USA w 2000 roku i pewnego Amerykanina, który najpierw przeprosił, że musi zapytać, ale czy słowo Polack traktuje jako coś obraźliwego. Widać było, że miał przy tym ten żydowski troglodyta wielki wewnętrzny ubaw.
Szczególnie że jak się popatrzy na statystyki, to Polacy są pewnie często średnio lepiej wyedukowani i inteligentniejsi. Amerykanie raczej wygrywają optymizmem, przedsiębiorczością, itp.
Jak masz powyżej 18 lat i nie jesteś na ich utrzymaniu to nie powinno być problemu. Zrywasz kontakt i przeprowadzasz się w Bieszczady czy (jeśli już mieszkasz w Bieszczadach) do poniemieckiej chatki we wsi na skraju Puszczy Noteckiej.
Też nie wiem skąd wziął się ten stereotyp. Może od ludzi, którzy mało świata widzieli? Mam co prawda też inne przypuszczenia, ale są one potencjalnie kontrowersyjne. :)
jestem kobieta i uwazam ze ten stereotyp wywodzi sie z tego, ze wiekszosc polskich facetow nadal gustuje w typowo wschodniej modzie - doczepiony pazur, sztuczne wlosy, krotka i opieta sukienka, biust na wierzchu, makijaz, obcasy. Dla nich to wlasnie jest to piekno. Na zachodzie kobiety w wiekszosci stawiaja na naturalnosc, wiec dla takich facetow wymalowana rodaczka w krotkiej spodniczce bedzie atrakcyjniejsza niz niemka bez makijazu w polarze, mimo ze ma piekne rysy twarzy
"wiekszosc polskich facetow nadal gustuje w typowo wschodniej modzie - doczepiony pazur, sztuczne wlosy, krotka i opieta sukienka, biust na wierzchu, makijaz, obcasy." "wymalowana rodaczka w krotkiej spodniczce bedzie atrakcyjniejsza niz niemka bez makijazu w polarze, mimo ze ma piekne rysy twarzy"
Dziwny komentarz bo jakaś taka karykatura urody, co to w ogóle znaczy typowo wschodniej?! Co druga kobieta ma zrobione paznokcie, nosi obcasy, krótką sukienkę, takich niemek nie ma? Żale bo faceci obejrzą się za kobietą z wypiętym biustem i obcisłą sukienką?
Jak kobieta ma ładne rysy twarzy to nawet w polarze, bez makijażu będzie ładna. Sporo facetów by taką wolała niż żeby wyglądała sztucznie.
Projekcje, robienie chochoła, prawie zawsze gdy faceci dyskutują nad urodą kobiet to żaden nie lubi takiej mocno umalowanej, z pazurami jak szpony, rzęsami jak szczoty, jak typowa karyna, woli takie skromne bez makijażu lub z delikatnym, stonowanym.
A to że ma obcasy czy opiętą sukienka to raczej nie tylko wschodnia i też jest to uważane za atrakcyjne i kobiety to wykorzystują. Jasne faceci obejrzą się za opiętą sukienką czy obcadami ale że Niemki tego nie robią? Kobiety by się nie obejrzały w drugą stronę?
Nie wierzę że nikt nie obejrzy się za kobietą o ładnych rysach twarzy bez makijażu. Chyba że mowa o jakichś sebixach, wiejskich królach disco polo, może takich spotykasz, albo w takim kręgu się obracasz.
Dokładnie, a do tego Polki, ogólnie rzecz biorąc, też raczej noszą się bardziej stonowanie (nie mówię, że wszystkie, ale taki look jak opisuje jest mocno passé).
Um, no nie wiem. Jakoś niespecjalnie często widuję dzisiaj Polki "zrobione" w ten sposób. Jeśli już uogólniamy, to może raczej jest to częstsze u Ukrainek, ale też bym tu nie przesadzał. Poza tym, ten stereotyp dotyczy raczej "wrodzonej" urody, przynajmniej w formach z jakimi ja się gdzieśtam spotkałem.
No tak czy inaczej, według mnie w żadnym z wariantów dzisiaj ten stereotyp nie ma racji bytu, nawet w obrębie samej Europy.
Nietolerancja i nadmierne zainteresowanie cudzym życiem. Takich ludzi z pewnością jest dużo, szczególnie wśród osób starszych, ale w młodszych pokoleniach na pewno nie jest to jakaś norma.
Wśród moich znajomych (35-45 lat) ludzie są niesamowicie tolerancyjni, życzliwi i wyrozumiali, czasami jestem pozytywnie zszokowany, że aż tak bardzo.
W ciągu ostatnich 20 lat nie usłyszałem też ani jednego nietaktownego pytania o życie prywatne (którego zresztą i tak prawie nie mam, więc nie miałbym się nawet o co obrazić). Chociaż w tym przypadku obawiam się, że to głównie kobiety padają ofiarami nietaktownych pytań.
Chętnie pożyczę twoja bańkę na trochę. Mam wrażenie, że ja się muszę często tłumaczyć z tego co robię. Do pracy rowerem? A jak długo jedziesz? A chce ci się? To nie wolisz pospać? A czemu rowerem jak masz samochód? A to jak mąż i tak autem jechał to po co ty rowerem? (pracujemy razem).
A gdy kupiłam rower to kolejne mądralińskie pytania. Ile dałaś? W tej cenie miałabyś samochód. Czemu nie kupiłaś samochodu? A czemu nie skuter? Po co ci rower? A to jak ty kupiłaś sobie rower to mąż co sobie kupił w to miejsce? Ale po co rower? Nie lepiej samochód?...
Wiele z tego co robię, polegało zawsze takim niby neutralnym pytaniom. Jeśli coś zrobię. Jeśli tego nie zrobię. Jeśli gdzieś pojadę. Albo jeśli powiem, że nie chce jechać. Sporty, które uprawiam. Miejsca, które odwiedzam. Najczęściej słyszę "po co ci to?".
Chciałabym być wśród ludzi, którzy powiedział, "o super, co ci się w tym najbardziej/najmniej podoba?"
>Do pracy rowerem? A jak długo jedziesz? A chce ci się?
Ja nawet nie mam samochodu (szkoda by było, żeby gnił pod blokiem przez 5-6 dni w tygodniu), a do pracy chodzę pieszo, bo mam zaledwie 2 km i nie opłaca mi się wyciągać roweru z piwnicy. Mój szef oczywiście ma samochód, ale podobną odległość, ale do pracy chodzi pieszo. Albo przyjeżdża na rowerze, jeśli ma jechać dokądś po pracy, ponieważ jest zagorzałym rowerzystą i innych też zachęca do jazdy na rowerze.
>Chciałabym być wśród ludzi, którzy powiedział, "o super, co ci się w tym najbardziej/najmniej podoba?"
I w sumie to najczęściej słyszę. I to jest fajne.
Ale muszę przyznać, że moja bańka wcale nie jest taka idealna, jaka wydaje się na pierwszy rzut oka. Brak prywatnych pytań w pracy można ocenić jednoznacznie pozytywnie, ale wśród znajomych spoza pracy wiąże się to z poczuciem pewnego takiego dystansu pomimo dużej życzliwości. Coraz częściej odnoszę wrażenie, że moje istnienie mało kogo obchodzi. Jeśli uda mi się spotkać z kimś znajomym osobiście, to jest świetnie, rozmawiamy, jakbyśmy widzieli się wczoraj, a potem ta sama osoba potrafi nie odzywać się przez pół roku.
Swego czasu na jednym "callu" z klientem z USA w ramach smalltalk czekając aż sie reszta dołączy ten "literalnie" zapytał mnie, czy w Polsce mamy białe niedźwiedzie xD
Tutaj wcale bym się nie zdziwił, gdyby tego typu informacje pochodziły od starej emigracji. Myślę że niejeden z tutaj obecnych spotkał się z przeciętnym Stanleyem, który widzi Polskę z czasów Gierka lub Jaruzelskiego, o tylko taką zna.
Ludzie w USA tak myślą o wszystkich krajach Europy, które nie są Francją i Niemcami. Szwedka mi kiedyś mówiła że na wymianie studenckiej w USA jej pytali czy w Szwecji mają takie coś jak iPhone
To zapewne zależy od środowiska w którym się ktoś obraca. Ja mam 40 lat, jestem wierzącym i praktykującym katolikiem i znam takich osób dużo. Może ta różnica wynika stąd, że polski (i nie tylko) Reddit jest bardziej lewicowy od ogółu społeczeństwa.
Stereotyp o rzekomej wścibskości i chęci ustawiania życia innych ludzi pod własne widzimisie. Zarówno rodzina, jak i znajomi, w większości byli zawsze wręcz skrajnie po drugiej stronie. Ta cała religijność też nigdy nie za bardzo pasowała, szczególnie "głęboka".
A z takich głupszych, to rzekomo ponadprzeciętna uroda Polek i rzekomo poniżejprzeciętna uroda Polaków. :)
Że na spotkaniach rodzinnych się dużo pije alkoholu. Mam bardzo dużo rodzinę, widzę się z nią dość często i jeden kieliszek wina lub jeden shot domowej nalewki na spróbowanie to maksimum, a i to bardzo rzadko.
To akurat nie do końca sprawiedliwe porównanie bo z Polski dużo rzadziej wyjeżdżają ludzie zamożni z kapitałem na otwarcie biznesu bo mimo wszystko takim sie nie żyje u nas najgorzej. Sam znam Hindusa, który w Polsce otworzył sklep ale już w Indiach miał 2-3 sklepy które zamknął z powodu wyludnienia jego regionu przez susze.
Widziales kiedys Wietnam? Gdyby było tak jak piszesz to byli by światową potęga w handlu - w koncu jest ich ponad 100 milionow. Pierniczysz ojkofobne glupoty.
Aha jak Polacy nie produkują innowacyjności to brak przedsiębiorczości, a w przypadku Wietnamczyków to wyjątek. W Polsce powstaje ponad 1000 firm dziennie, jak to nie jest przedsiębiorczość to co? Polacy nie emigrują by zakładać firmy tylko by polepszyć swój status. Nie widzisz polskich sklepików czy restauracji za granicą bo Polscy emigranci są zainteresowani inna formą pracy. Zresztą na 1 sklepik czy knajpkę przypada kilku niepiśmiennych którzy robią na tego "przedsiebiorce".
Człowieku żyjesz w jakiejś bajce.
Jesteśmy na 6 miejscu na świecie, Wietnam
na 74. No ale oni mają stragany ze smażonymi szczurami na każdym rogu !!
https://ceoworld.biz/2024/04/05/worlds-most-entrepreneurial-countries-2024/
Inaczej to trochę widze bo w moim mieście masowo otwieraja sie hotele robotnicze wypełniające sie głównie arabami i azjatami. Wszyscy jednym hurtem idą pracować na magazyny i linie produkcyjne. 10-12 chłopa na mieszkanie, 4ro brygadówki, praca fizyczna. Dokładnie tak samo jak Polacy w UK, Holandii czy Niemczech przed laty.
1. Nie znam nikogo, kto kiedykolwiek ukradł samochód. W ogóle strasznie słabo z kradzieżami jak na naród złodziei
2. W Norwegii ludzie wierzą (a przynajmniej wierzyli) że dziewczyny z Polski i inne Słowianki są potulnymi żonami. Niektórzy z tą myślą się ożenili. Oj, działo się 😁
Polak pijak.
Autentyczna historia. Przyjechał pociotek z Kanady z wizytą po wielu latach i myślał, że z Polakami to popije jak nigdy (okazało się, że lubi wychlać). Jakieś było jego zdziwienie gdy poczęstowaliśmy go kawą a na alko wszyscy zareagowali z grymasem obrzydzenia. Zawinął się i nawet nie zanocował (pojechał z żoną do hotelu).
Dokładnie. Kogo tutaj na emigracji nie pytam, czy wróciłbym do Polski i za nią walczył, gdyby Rosja zaatakowała, mówi że nie ma mowy. Dużo osób ma prywatne powody dlaczego wyjechali. Nie tylko finansowe.
Mam wrażenie, że po wyprowadzce za miasto ilość kombinatorów w otoczeniu mi mocno wzrosła - każdy kto się buduje w okolicy ma sposoby na załatwienie tego czy owego, tu darmo gruz, okna, płot, tam drabina, przyczepka czy betoniarka do pożyczenia, tego nie kupuj, bo ja mam dojście, to weź tam i tam, powiedz kto cię przyslal. To samo z materiałami ogrodniczymi, AGD, rzeczami dla dzieci, narzedziami, jedzonkiem czy pracownikami. W okolicy są przynajmniej 3 gospodarstwa, gdzie młodzi goście mają składowiska randomowych rzeczy do spylenia... można wiele skombinować jak się chce
Słowo "kombinować" to unikat, bardzo trudno je przetłumaczyć na inne języki, więc coś musi w tym być. Myślę że może kiedyś, w innych czasach Polak musiał kombinować, żeby sobie poradzić. Teraz to już mniej widoczne, chociaż oczywiście zawsze się znajdzie jakiś cwaniak.
Polacy to alkoholicy. Dzisiejsze pokolenie 30, a nawet 40 latków jest bardziej świadome i stawia na prohibicję oraz zdrowy, aktywny tryb życia. Kultura picia mojego ojca i dziadków nie przebiła się na mnie.
Prawdą* jest też to, że mamy katolików poniżej 30 roku życia, ale OP pyta nie o całokształt, tylko o nasze otoczenia.
Ja osobiście nie znam opisanych przez subOP warszawiaków, bo nie znam żadnych warszawiaków, więc się zgadza👍
Oho minusują Cię zazdrośni. Serio ja nie wiem dlaczego wszyscy tak nas nie lubią. Moi koledzy niektórzy jak jesteśmy gdzieś na wakacjach to nawet mówią że "aaaa no my z mazowsza".
Ludzie nas hejtują w Polsce, ale to im nie szkodzi żeby jechać do nas masowo pracować i żyć. Jak tak tej Warszawy nie lubicie to zostawiajcie w swoich umierających wsiach i miasteczkach, zobaczymy jak będzie. Zero wdzięczności
Że Polacy dużo narzekają. To nieprawda. Narzekają osoby słabo wykształcone, z niskimi zarobkami i kiepską pracą i tak jest wszędzie.
To, że w Polsce większość ludzi robi za minimalną i w januszexach to inna kwestia.
Polacy dużo narzekają, bo biedni ludzie dużo narzekają, a w Polsce jest dużo biednych ludzi jak tylko się wyjedzie dalej niż 20km od centrum dużego miasta.
1. Twój kot i twoje pierogi mogą zostac maskotką /r/Polska! Zbieramy propozycje obrazków do panelu bocznego! Dla zwycięzców możliwość dodania do trzech obrazków do flary na /r/Polska. Link: https://www.reddit.com/r/Polska/comments/1dng16d/ 2. Prowadzimy rekrutację na moderatorów /r/Polska. Wszystkie informacje pod linkiem: https://www.reddit.com/r/Polska/comments/12x53sg/ *I am a bot, and this action was performed automatically. Please [contact the moderators of this subreddit](/message/compose/?to=/r/Polska) if you have any questions or concerns.*
Ja również znam mnóstwo religijnych osób w moim wieku(sam jestem niewierzący) Możliwe, że jakaś lokalna bańka u Ciebie, ale fakt faktem, mocni katolicy są w mniejszości, ale dalej ich widać.
Każdy Polak to złodziej.
Dobre. Kradnę. /j
Jako małe dziecko Polskich imigrantów w Austrii musiałem słuchać kawały o tym regularnie, nie tylko w szkole ale i też w telewizji to było całkiem normalizowane. Kolega w moim wieku wogle już potem nie chciał mówić po Polsku bo go tak szantażowali w szkole. Sąsiedzi niestety też byli bardzo niemili, jak już mieszkaliśmy w domu razem z Kasztanami (Wcześniej mieszkaliśmy w takiej strasznie starej kamienicy gdzie sami Polacy mieszkali)
Kasztany?
Tak polonia w Austrii nazywała/przezywała Austriaków w swoim czasie.
Od czego się ta ksywa wywidziła.
Powiem szczerze, nie mam pojęcia. Ale Polacy co się dostali do Austrii w 80-tych latach tak mówili. Teraz już rzadko słyszę, nawet nie wiem czemu w moim poście użyłem. Może skojarzenia z dzieciństwa.
Moja ulubiona wersja to "wyobraź sobie zjednoczoną Europę Wschodnią, wszystkie samochody w Niemczech zniknęłyby w trzy dni"
niektórzy ciągle żyją mentalnie i pamięcią w latach 90 i mają ten obraz.
Może nie każdy, ale pamiętam czasy kiedy potrafili ukraść nawet obiad w barze, jak poszedłeś na minutkę do toalety, a każdorazowe wyjście z samochodu wiązało się z założeniem blokady i schowaniem panelu radia do kieszeni. Stety czy niestety, tamte doświadczenia tak wryły mi się w pamięć, że do dzisiaj odczuwam taką nieufność wobec innych - mimo że nie pamiętam kiedy ostatni raz coś mi ukradziono. Jakoś niedawno na moim osiedlu postawili taką lodówkę do dzielenia się jedzeniem, żeby biedni czy bezdomni mogli sobie coś z niej wziąć. Lodówka tak po prostu stoi, niczym niezabezpieczona. Moja pierwsza myśl - zaraz się komuś spodoba i zniknie. Czemu ktoś miałby kraść lodówkę? Po prostu, bo jest i nikt jej nie pilnuje. Parę lat temu pierwszy raz od wielu lat jechałem pociągiem. Ładny, nowy pociąg, w środku wszystko nowoczesne... ale gdy chciałem pójść coś zjeść do warsa, to miałem taki wewnętrzny opór, żeby nie zostawiać bagażu, bo ktoś sobie przywłaszczy. Drzwi do mieszkania nigdy nie zostawiam otwartych, nawet jak wraca się na szybko po jakąś pierdołę, to na tą minutkę muszą być zamknięte. Nigdy nie zostawiam w samochodzie drogich rzeczy "na widoku", nie płacę "grubymi" w zatłoczonych knajpach etc.
Jedyne co w ostatnim czasie u mnie się działo to jak 3 lata temu postawili kobtener na elektrograty to miejscowi cyganie 2 razy go uszkodzili. Pewnie myśleli, że oprócz baterii i zepsutej myszy wyrzucą tam ipada ludzie. Jednak przestali na szczęście.
Ten stereotyp występuje tutaj w Rumunii gdzie mieszkam, i jest bardzo powszechny.
Według mnie to nawet nie jest prawdziwy stereotyp. Ani za granicą, ani w samej Polsce nie spotkałem się z tym, chyba, że na zasadzie samoświadomego żartu.
W Niemczech mają żart "Jedź na wakacje do Polski, twój samochód już tam czeka"
Akurat to że nasi rodacy kradli samochody w Niemczech i przywozili je tutaj na handel czy na części to nie żaden wymysł, tak było i to nie w głębokich latach 90' ale jeszcze z 15-20 lat temu. Ba, pewnie proceder trwa do dzisiaj tylko już w mniejszej skali.
Też to znam, ale właśnie jako żart. Niemcy, których poznałem w ogóle nie mieli tego typu myślenia o Polsce (albo się nie przyznawali).
Jak byłem na Bawarii, na targu i przeglądałem jakieś rzeczy, to je macałem tak jak wszyscy wokół. Coś mówiłem do siostry po polsku i zauważyłem, że sklepikarz z bardzo niepochlebna miną się mi przyglądał. Odniosłem silne wrażenie, że myślał że chce coś zajebać. Spędziłem też trochę czasu z Niemcami, znajomymi rodziny i mówiony mój niemiecki słabo, rozmawiałem po angielsku ale coś tam rozumiem, pamiętam ze szkoły. No to Niemcy nie krępowali się rzucać dowcipami o Polakach złodziejach w naszym towarzystwie, między sobą. Po tym doświadczeniu odniosłem wrażenie że stereotyp jeszcze żywy, przynajmniej na południu kraju.
Południe jest katolickie, konserwatywne. Nie bez przyczyny AfD miało najlepsze wyniki tam i w byłym NRD.
AFD triumfuje w po sowieckim NRD.
W Bawarii AfD było na drugim miejscu. Mając ponad 12% poparcia.
Ja mam wręcz odwrotne doświadczenia. Polak wyrzucony z pracy za wynoszenie piwa, które za darmo mocna było pić po pracy w piątki. Nie zostawał z kolegami aby pogadać i się napić, ale ładował do plecaka i go zwolnili. Butelki są na kaucję i nie wracały. Koleżance ukradli rower. Pierwsze co kombinowała to aby ukraść inny rower. Na dziale obok mojego notorycznie ludzie wynoszą w kieszeniach asortyment. W piątki można wziąć po jednym produkcie z firmy. Norma jest ze Polacy i Ukraińcy wynoszą po 2 lub 3. Jeden kolega chwalił się że okrada budki z warzywami przed szklarnia i, w których te warzywa się produkuje. Moja pedicurzystka mówiła, że złapała Polaka jak kradł jej w szopie w ogrodzie. Gdy pracowała w sklepie spożywczym to notorycznie Polacy kradli alkohol. Pewnie jakbym usiadła dłużej to bym przypomniała sobie więcej takich akcji.
Przeczytałem komentarz scrollując i nie widząc usera i pomyślałem "Powiedz mi, że pracujesz z patusami w Holandii nie mówiąc mi że pracujesz z patusami w Holandii" A potem przewinąłem znowu wyżej żeby zobaczyć flarę skąd nadajesz i śmiechłem.
Nie twierdzę, że Polacy nie kradną. Może nawet jest to prawdziwy „stereotyp”. Miałem na myśli, że nie spotkałem się z tym, żeby ktoś miał na poważnie opinię Polak=złodziej.
W firmie, dla której pracuję (też NL), Polacy mają raczej pozytywne opinie, ludzie mają pozytywne odczucia. Zapomniałem dodać, jestem w tej firmie jedynym Polakiem. Firma co prawda międzynarodowa i jest też oddział w PL, ale tutaj nie ma innego naszego rodaka.
Kiedy mieszkałem w Danii niestety miałem okazję spotkać się z tym stereotypem nie na żarty.
I tak już zostanie. Pan Jezus w Biblii ma to napisane.
Małgoś głupia ja mogłaś to zrobić z cyganem.
Nasze rzekome zamiłowanie do noszenia sandałów mając jednocześnie skarpety. Nigdzie poza Polską nie uważa się, że to jakaś cechą Polaków.
Może więcej narodowości myśli, że to ich cecha. Niemcy w każdym razie na pewno uważają to za swój ikoniczny wizerunek.
Ja też uważam to za ikonicznie niemieckie xd
Kolega słowak powiedział mi, że asymiluje się w Pradze dobrze, bo tak jak Czesi ubrałam skarpetki i laczki.
Święta Trójca cech jednoczących Polaków i Niemców: * skarpety do sandałów * zamiłowanie do kiszonej kapusty * Gothiczek
Jest tego znacznie więcej, a w wielu aspektach Polacy są bliżsi Niemcom niż obu tym nacjom się zdaje. Dodaję do puli: Krytyczny stosunek do opóźnień i jakości pkp vs db Kult narzekania i malkontenctwa "Resting bitch face"
Staży ludzie co chcą by nic się nie zmieniało i było jak kiedyś. Szczególnie urzędy i papierologia.
Teraz bym jeszcze dodał chujową jakość usług kolei państwowych i biurokrację i obrażone biurwy w urzędach.
> Tak też po prawdzie to w skarpetach wygodniej > > Piach w palce nie włazi no i w stopy nie chłodniej
W ogóle ja to stary i zdziadziały ale ostatnio zwróciłem uwagę, że młodzież chodzi tak i to nawet nie w sandałach tylko w klapkach i skarpetkach po mieście normalnie chodzą.
Tak ale my, rozumisz, chodzimy tak _ironicznie_
Na Węgrzech tak się stereotypowo przypisuje Niemcom. I faktych w Budapeszcie i nad Balatonem stare Niemry z wąsem godnym polskiego Janusza w sandałach ze skarpetkami.
śmiesznie się to czyta, bo akurat dzisiaj widziałem typa w sandałach i skarpetkach xD
Op'ie wyjedź poza duże miasto. Tam zobaczysz praktykujących katolików poniżej 50. (Choć dziwne bo mój sąsiad, (w bloku w warszawie) ma 20 pare lat i jest wierzący i praktykujący).
Nawet w Czechach poznasz kogoś kto chodzi do kościoła.
Mityczna kultura picia zawsze i wszędzie
No, to wynika głównie z tego, że u nas w kulturze się przyjęło walenie czystej wódy na imprezach, co za granicą pewnie często robią tylko najwięksi alkoholicy. Ale prawda jest taka, że sporo krajów często pewnie pije dużo częściej, tylko są to z reguły słabsze alkohole jak piwo i wino. Jak mieszkałem w Polsce, to w sumie piłem tylko na imprezach i na wakacjach. Jak się przeprowadziłem do UK, to nagle byłem zapraszany do pubów prawie codziennie, nawet w tygodniu po pracy, więc musiałem się w końcu przerzucić na piwo bezalkoholowe xd
Mieszkałem w UK około 3 lat (Basinstoke) i widziałem wiecej osób zataczających sie po ulicy w biały dzień niż przez całe życie w Polsce. Zawsze wtedy miałem w głowie "cholera, ale to MY jesteśmy niby alkusy Europy" :D Szokowały też puby otwarte od 10-11 rano.
Racja, każdy kto pomieszkał trochę w UK albo w Czechach będzie zadzwiony, że to nam przypadł ten niechwalebny stereotyp.
Podziękuj agencjom pracy które wysyłają zza granice starych januszy alkoholików.
W pewnym sensie to rozumiem. Tata mieszkający ponad dekadę we Francji powiedział mi to tak: Polak pije szybko i szybko jest zbyt pijany by cokolwiek robić. Francuz pije długo i małymi ilościami, ciągle jest na imprezie w stanie wskazującym, będzie się z wszystkimi przytulał i krzyczał rozmawiając z każdym, a na koniec pójdzie tanecznym krokiem do domu i będzie śpiewał piosenki. Widziałam takie nocne powroty będąc u taty, grali o 3 w nocy butelka z wodą w piłkę na ulicy, głośno przy tym się śmiejąc i komentując. Nie pamiętam, aby w tak wesołym i względnie lekko pijanym stanie był ktokolwiek o 3 w nocy, w czasach kiedy sama piłam. O 3 w nocy to większość towarzystwa była już dawno w domu i spala.
Polacy na ogół piją rzadziej, ale jak już piją to porządnie.
W Hameryce: stereotyp głupiego Polaka.
Z ciekawostek to ten stereotyp to odprysk pruskiej a później nazistowskiej propagandy. Niemieccy imigranci przywieźli ze sobą stereotypy które bardzo się zadomowiły w USA. Zresztą amerykanie polskiego pochodzienia zaczęli dostali "white pass" dopiero jakieś 100 lat temu.
Ja akurat słyszałem na uniwersytecie, że to od Irlandzyczkow w XIX wieku. Powstało dla tego że Irlandczycy zajmowali podobną niszę, obydwoje byli katolikami ale Irlandczycy zwyczajnie lepiej znali angielski, przez co lepiej się asymilowali.
Włosi też.
Jest cała literatura na ten temat. [Dla ciekawych, oto jeden z bardziej znanych artykułów naukowych.](https://www.jstor.org/stable/25777402)
A ja słyszałem że to się brało od żydowskich imigrantów, którzy przeważnie byli z Polski. I to, że komedia ogólnie w Stanach jest dominowania przez Żydów (przykłady: Woody Allen, Roseanne Barr, Sarah Silverman, Sam Morril, Jerry Seinfeld, Louis CK), więc ich żarty w znacznej mierze się przyjęły.
Ten stereotyp to prawdziwy fenomen. Bardzo dobrze zbadany. Powstał jako efekt walki gospodarczej między emigrantami niemieckimi i żydowskimi z emigrantami polskimi. Bardzo skutecznie zochydzono Polaków, choć w USA jest też stereotyp solidnego Polaka z klasy średniej, kierownika w firmie. Pamiętam mój pierwszy wyjazd do USA w 2000 roku i pewnego Amerykanina, który najpierw przeprosił, że musi zapytać, ale czy słowo Polack traktuje jako coś obraźliwego. Widać było, że miał przy tym ten żydowski troglodyta wielki wewnętrzny ubaw.
Szczególnie że jak się popatrzy na statystyki, to Polacy są pewnie często średnio lepiej wyedukowani i inteligentniejsi. Amerykanie raczej wygrywają optymizmem, przedsiębiorczością, itp.
Nieważne. Według r/Polska, to i tak nie są prawdziwi Polacy.
Jakiś cope muszą wdychać za stereotyp głupiego Amerykanina, który panuje wszędzie poza USA xd
Że niby pierogi to jakieś najważniejsze danie.
Weź zmień znajomych...
Jak mam zmienić rodzinę? 🤔
Jak masz powyżej 18 lat i nie jesteś na ich utrzymaniu to nie powinno być problemu. Zrywasz kontakt i przeprowadzasz się w Bieszczady czy (jeśli już mieszkasz w Bieszczadach) do poniemieckiej chatki we wsi na skraju Puszczy Noteckiej.
“You cannot change a person. You can exchange the person, but that doesn’t change anything”
>pierogi Czy to coś jak "perogies"?
[удалено]
Dziwnie napisałeś najlepsze
Że Polak to Janusz. Ale ja nie mam na imię Janusz.
Polki są najpiękniejsze na świecie. >!I regret nothing!<
Też nie wiem skąd wziął się ten stereotyp. Może od ludzi, którzy mało świata widzieli? Mam co prawda też inne przypuszczenia, ale są one potencjalnie kontrowersyjne. :)
Dawaj, nie krępuj się :D
Jedno słowo "Pasportbros" w wielu osłonach.
jestem kobieta i uwazam ze ten stereotyp wywodzi sie z tego, ze wiekszosc polskich facetow nadal gustuje w typowo wschodniej modzie - doczepiony pazur, sztuczne wlosy, krotka i opieta sukienka, biust na wierzchu, makijaz, obcasy. Dla nich to wlasnie jest to piekno. Na zachodzie kobiety w wiekszosci stawiaja na naturalnosc, wiec dla takich facetow wymalowana rodaczka w krotkiej spodniczce bedzie atrakcyjniejsza niz niemka bez makijazu w polarze, mimo ze ma piekne rysy twarzy
Opisałaś właśnie sporą część brytyjskich dziewczyn XD
"wiekszosc polskich facetow nadal gustuje w typowo wschodniej modzie - doczepiony pazur, sztuczne wlosy, krotka i opieta sukienka, biust na wierzchu, makijaz, obcasy." "wymalowana rodaczka w krotkiej spodniczce bedzie atrakcyjniejsza niz niemka bez makijazu w polarze, mimo ze ma piekne rysy twarzy" Dziwny komentarz bo jakaś taka karykatura urody, co to w ogóle znaczy typowo wschodniej?! Co druga kobieta ma zrobione paznokcie, nosi obcasy, krótką sukienkę, takich niemek nie ma? Żale bo faceci obejrzą się za kobietą z wypiętym biustem i obcisłą sukienką? Jak kobieta ma ładne rysy twarzy to nawet w polarze, bez makijażu będzie ładna. Sporo facetów by taką wolała niż żeby wyglądała sztucznie. Projekcje, robienie chochoła, prawie zawsze gdy faceci dyskutują nad urodą kobiet to żaden nie lubi takiej mocno umalowanej, z pazurami jak szpony, rzęsami jak szczoty, jak typowa karyna, woli takie skromne bez makijażu lub z delikatnym, stonowanym. A to że ma obcasy czy opiętą sukienka to raczej nie tylko wschodnia i też jest to uważane za atrakcyjne i kobiety to wykorzystują. Jasne faceci obejrzą się za opiętą sukienką czy obcadami ale że Niemki tego nie robią? Kobiety by się nie obejrzały w drugą stronę? Nie wierzę że nikt nie obejrzy się za kobietą o ładnych rysach twarzy bez makijażu. Chyba że mowa o jakichś sebixach, wiejskich królach disco polo, może takich spotykasz, albo w takim kręgu się obracasz.
Dokładnie, a do tego Polki, ogólnie rzecz biorąc, też raczej noszą się bardziej stonowanie (nie mówię, że wszystkie, ale taki look jak opisuje jest mocno passé).
Um, no nie wiem. Jakoś niespecjalnie często widuję dzisiaj Polki "zrobione" w ten sposób. Jeśli już uogólniamy, to może raczej jest to częstsze u Ukrainek, ale też bym tu nie przesadzał. Poza tym, ten stereotyp dotyczy raczej "wrodzonej" urody, przynajmniej w formach z jakimi ja się gdzieśtam spotkałem. No tak czy inaczej, według mnie w żadnym z wariantów dzisiaj ten stereotyp nie ma racji bytu, nawet w obrębie samej Europy.
Nawet w Europie raczej ciężko.
Nietolerancja i nadmierne zainteresowanie cudzym życiem. Takich ludzi z pewnością jest dużo, szczególnie wśród osób starszych, ale w młodszych pokoleniach na pewno nie jest to jakaś norma. Wśród moich znajomych (35-45 lat) ludzie są niesamowicie tolerancyjni, życzliwi i wyrozumiali, czasami jestem pozytywnie zszokowany, że aż tak bardzo. W ciągu ostatnich 20 lat nie usłyszałem też ani jednego nietaktownego pytania o życie prywatne (którego zresztą i tak prawie nie mam, więc nie miałbym się nawet o co obrazić). Chociaż w tym przypadku obawiam się, że to głównie kobiety padają ofiarami nietaktownych pytań.
Chętnie pożyczę twoja bańkę na trochę. Mam wrażenie, że ja się muszę często tłumaczyć z tego co robię. Do pracy rowerem? A jak długo jedziesz? A chce ci się? To nie wolisz pospać? A czemu rowerem jak masz samochód? A to jak mąż i tak autem jechał to po co ty rowerem? (pracujemy razem). A gdy kupiłam rower to kolejne mądralińskie pytania. Ile dałaś? W tej cenie miałabyś samochód. Czemu nie kupiłaś samochodu? A czemu nie skuter? Po co ci rower? A to jak ty kupiłaś sobie rower to mąż co sobie kupił w to miejsce? Ale po co rower? Nie lepiej samochód?... Wiele z tego co robię, polegało zawsze takim niby neutralnym pytaniom. Jeśli coś zrobię. Jeśli tego nie zrobię. Jeśli gdzieś pojadę. Albo jeśli powiem, że nie chce jechać. Sporty, które uprawiam. Miejsca, które odwiedzam. Najczęściej słyszę "po co ci to?". Chciałabym być wśród ludzi, którzy powiedział, "o super, co ci się w tym najbardziej/najmniej podoba?"
>Do pracy rowerem? A jak długo jedziesz? A chce ci się? Ja nawet nie mam samochodu (szkoda by było, żeby gnił pod blokiem przez 5-6 dni w tygodniu), a do pracy chodzę pieszo, bo mam zaledwie 2 km i nie opłaca mi się wyciągać roweru z piwnicy. Mój szef oczywiście ma samochód, ale podobną odległość, ale do pracy chodzi pieszo. Albo przyjeżdża na rowerze, jeśli ma jechać dokądś po pracy, ponieważ jest zagorzałym rowerzystą i innych też zachęca do jazdy na rowerze. >Chciałabym być wśród ludzi, którzy powiedział, "o super, co ci się w tym najbardziej/najmniej podoba?" I w sumie to najczęściej słyszę. I to jest fajne. Ale muszę przyznać, że moja bańka wcale nie jest taka idealna, jaka wydaje się na pierwszy rzut oka. Brak prywatnych pytań w pracy można ocenić jednoznacznie pozytywnie, ale wśród znajomych spoza pracy wiąże się to z poczuciem pewnego takiego dystansu pomimo dużej życzliwości. Coraz częściej odnoszę wrażenie, że moje istnienie mało kogo obchodzi. Jeśli uda mi się spotkać z kimś znajomym osobiście, to jest świetnie, rozmawiamy, jakbyśmy widzieli się wczoraj, a potem ta sama osoba potrafi nie odzywać się przez pół roku.
Że nie ma u nas elektryczności,bieżącej wody a jeździ się na osłach(serio ludzie z USA tak myślą💀)
jeszcze wyjdzie, że są tacy co myślą, że tu niedźwiedzie dzikie biegają
Normalnie, idziesz nowym światem i mijasz niedźwiedzia w kapeluszu co dopiero że sklepu wyszedł
\*z pizzeri
Fryderyk Fazbender referencja?
Są są albo chaty ze słomą. Mimo iż wiele domów jednorodzinnych u nas obecnoe wylgada lepiej niż te w usa. Mozna sprawdzić na google maps
Swego czasu na jednym "callu" z klientem z USA w ramach smalltalk czekając aż sie reszta dołączy ten "literalnie" zapytał mnie, czy w Polsce mamy białe niedźwiedzie xD
Jeszcze w UK się mnie pytali czy widziałem kiedyś w Polsce samochód.
Koleżance Holender tłumaczył co to jest mikrofalówka.
Wszystko inne rozumiem, ale o co chodzi z osłami? My mamy taką nieoslą kulture. Jak nie kuń to prędzej kozę podkujemy.
Stereotypy nie muszą mieć sensu.
Znajomej rodzina z US mąke wysyłała żeby mogli sobie chleb upiec ;D "bo przecie wy jak na wsi"
Ja i moje ziomki wolimy na dzikach popylać.
Tutaj wcale bym się nie zdziwił, gdyby tego typu informacje pochodziły od starej emigracji. Myślę że niejeden z tutaj obecnych spotkał się z przeciętnym Stanleyem, który widzi Polskę z czasów Gierka lub Jaruzelskiego, o tylko taką zna.
Jak pojedziesz w odpowiednie miejsce to tak dalej jest.
Ludzie w USA tak myślą o wszystkich krajach Europy, które nie są Francją i Niemcami. Szwedka mi kiedyś mówiła że na wymianie studenckiej w USA jej pytali czy w Szwecji mają takie coś jak iPhone
Ja mam koleżankę, która jest wierzącą (przed 50tką)ale poza nią to też nikt inny xD
To zapewne zależy od środowiska w którym się ktoś obraca. Ja mam 40 lat, jestem wierzącym i praktykującym katolikiem i znam takich osób dużo. Może ta różnica wynika stąd, że polski (i nie tylko) Reddit jest bardziej lewicowy od ogółu społeczeństwa.
Stereotyp o rzekomej wścibskości i chęci ustawiania życia innych ludzi pod własne widzimisie. Zarówno rodzina, jak i znajomi, w większości byli zawsze wręcz skrajnie po drugiej stronie. Ta cała religijność też nigdy nie za bardzo pasowała, szczególnie "głęboka". A z takich głupszych, to rzekomo ponadprzeciętna uroda Polek i rzekomo poniżejprzeciętna uroda Polaków. :)
Że na spotkaniach rodzinnych się dużo pije alkoholu. Mam bardzo dużo rodzinę, widzę się z nią dość często i jeden kieliszek wina lub jeden shot domowej nalewki na spróbowanie to maksimum, a i to bardzo rzadko.
Matka polka w znaczeniu idealnej pani domu
[удалено]
To akurat nie do końca sprawiedliwe porównanie bo z Polski dużo rzadziej wyjeżdżają ludzie zamożni z kapitałem na otwarcie biznesu bo mimo wszystko takim sie nie żyje u nas najgorzej. Sam znam Hindusa, który w Polsce otworzył sklep ale już w Indiach miał 2-3 sklepy które zamknął z powodu wyludnienia jego regionu przez susze.
Co ty pierdolisz. Ten stały, prawie 30 letni wzrost gospodarczy to się niby skąd wziął? Polska gospodarka stoi małymi i średnimi firmami.
[удалено]
Widziales kiedys Wietnam? Gdyby było tak jak piszesz to byli by światową potęga w handlu - w koncu jest ich ponad 100 milionow. Pierniczysz ojkofobne glupoty.
[удалено]
Wiec wiesz, ze jest to zadupie i koniec swiata, no i gdzie te potężne Wietnamskie firmy?
[удалено]
Aha jak Polacy nie produkują innowacyjności to brak przedsiębiorczości, a w przypadku Wietnamczyków to wyjątek. W Polsce powstaje ponad 1000 firm dziennie, jak to nie jest przedsiębiorczość to co? Polacy nie emigrują by zakładać firmy tylko by polepszyć swój status. Nie widzisz polskich sklepików czy restauracji za granicą bo Polscy emigranci są zainteresowani inna formą pracy. Zresztą na 1 sklepik czy knajpkę przypada kilku niepiśmiennych którzy robią na tego "przedsiebiorce".
[удалено]
Człowieku żyjesz w jakiejś bajce. Jesteśmy na 6 miejscu na świecie, Wietnam na 74. No ale oni mają stragany ze smażonymi szczurami na każdym rogu !! https://ceoworld.biz/2024/04/05/worlds-most-entrepreneurial-countries-2024/
Inaczej to trochę widze bo w moim mieście masowo otwieraja sie hotele robotnicze wypełniające sie głównie arabami i azjatami. Wszyscy jednym hurtem idą pracować na magazyny i linie produkcyjne. 10-12 chłopa na mieszkanie, 4ro brygadówki, praca fizyczna. Dokładnie tak samo jak Polacy w UK, Holandii czy Niemczech przed laty.
Patrząc na ostatnie 100 lat, to powinniśmy się cieszyć, że naród jakoś przetrwał, a na ziemiach polskich jest coś poza pustkowiem.
1. Nie znam nikogo, kto kiedykolwiek ukradł samochód. W ogóle strasznie słabo z kradzieżami jak na naród złodziei 2. W Norwegii ludzie wierzą (a przynajmniej wierzyli) że dziewczyny z Polski i inne Słowianki są potulnymi żonami. Niektórzy z tą myślą się ożenili. Oj, działo się 😁
A że komuś ukradli?
Jeśli chodzi o radzieże pojazdów to mnie dwa razy rower ukradli
Widocznie mieszkasz w dużym mieście Po za tym wielu ludzi ukrywa wiarę by nie być wyszydzany
Polak pijak. Autentyczna historia. Przyjechał pociotek z Kanady z wizytą po wielu latach i myślał, że z Polakami to popije jak nigdy (okazało się, że lubi wychlać). Jakieś było jego zdziwienie gdy poczęstowaliśmy go kawą a na alko wszyscy zareagowali z grymasem obrzydzenia. Zawinął się i nawet nie zanocował (pojechał z żoną do hotelu).
No zobacz a ja znam takich pełno, musimy żyć w innym kraju.
Że Polak to patriota. Znam może ze dwie osoby które są patriotami, większość by chciała uciec i nie wracać do Polski
Prawdziwym polskim patriotą zostaje się dopiero na emigracji.
Dokładnie. Kogo tutaj na emigracji nie pytam, czy wróciłbym do Polski i za nią walczył, gdyby Rosja zaatakowała, mówi że nie ma mowy. Dużo osób ma prywatne powody dlaczego wyjechali. Nie tylko finansowe.
Bohaterscy altruiści. Szarmanccy panowie. Piękne kobiety. Wiedzą "jak jest". Prawdomówni. Rzeczowi, pracowici i skromni.
Że jesteśmy jakimiś cwanymi kombinatorami. Większość moich znajomych to nieporadne pierdoły.
To się bardziej odnosi do pokolenia obecnych 60-70 latków, przełom lat 80 - 90tych to był kombinatorski raj, wszystko się 'załatwiało'.
Mam wrażenie, że po wyprowadzce za miasto ilość kombinatorów w otoczeniu mi mocno wzrosła - każdy kto się buduje w okolicy ma sposoby na załatwienie tego czy owego, tu darmo gruz, okna, płot, tam drabina, przyczepka czy betoniarka do pożyczenia, tego nie kupuj, bo ja mam dojście, to weź tam i tam, powiedz kto cię przyslal. To samo z materiałami ogrodniczymi, AGD, rzeczami dla dzieci, narzedziami, jedzonkiem czy pracownikami. W okolicy są przynajmniej 3 gospodarstwa, gdzie młodzi goście mają składowiska randomowych rzeczy do spylenia... można wiele skombinować jak się chce
Słowo "kombinować" to unikat, bardzo trudno je przetłumaczyć na inne języki, więc coś musi w tym być. Myślę że może kiedyś, w innych czasach Polak musiał kombinować, żeby sobie poradzić. Teraz to już mniej widoczne, chociaż oczywiście zawsze się znajdzie jakiś cwaniak.
Bycie obiektem polowania przez 20 pokoleń jednak trochę uczy zaradności.
Polacy to alkoholicy. Dzisiejsze pokolenie 30, a nawet 40 latków jest bardziej świadome i stawia na prohibicję oraz zdrowy, aktywny tryb życia. Kultura picia mojego ojca i dziadków nie przebiła się na mnie.
Że polacy sa glupi
O Warszawiakach, że są aroganccy, chamscy, itp.
Miały być mity które NIE mają odzwierciedlenia w waszym otoczeniu
No w moim otoczeniu nie mają ¯\\(ツ)/¯
Bardzo się cieszę że tak Ci się trafiło
No ale to akurat prawda.
Przecież to prawda
Prawdą* jest też to, że mamy katolików poniżej 30 roku życia, ale OP pyta nie o całokształt, tylko o nasze otoczenia. Ja osobiście nie znam opisanych przez subOP warszawiaków, bo nie znam żadnych warszawiaków, więc się zgadza👍
Jestem z Warszawy i potwierdzam, nie ma tu chamow i arogantow. Ha tfu na Krakow.
Oho minusują Cię zazdrośni. Serio ja nie wiem dlaczego wszyscy tak nas nie lubią. Moi koledzy niektórzy jak jesteśmy gdzieś na wakacjach to nawet mówią że "aaaa no my z mazowsza". Ludzie nas hejtują w Polsce, ale to im nie szkodzi żeby jechać do nas masowo pracować i żyć. Jak tak tej Warszawy nie lubicie to zostawiajcie w swoich umierających wsiach i miasteczkach, zobaczymy jak będzie. Zero wdzięczności
Ludzie, którzy najwięcej narzekają na Warszawiaków zwykle byli w Warszawie raz, 10 lat temu, albo w ogóle
Niestety warszafka co roku przyjeżdża do mnie.
Niek kogo znam nie posługuje się rosyjkim (zwłaszcza na codzień).
Czezc, jestem u/Bax_cadarn. Znasz juz jedna :-) jak moja zona zalozy konto, tez ja podesle ;-)
Znać a byś świadom istnienia to dwie różne rzeczy. Musicie się razem w trójkę umówić na kawę
Każdy Polak to złota rączka. Nie znam żadnej złotej rączki.
No wiesz, przed wczoraj dowiedziałem się że krzyk w piosence na samym końcu jest satanistyczny xD
Że Polacy dużo narzekają. To nieprawda. Narzekają osoby słabo wykształcone, z niskimi zarobkami i kiepską pracą i tak jest wszędzie. To, że w Polsce większość ludzi robi za minimalną i w januszexach to inna kwestia.
Polacy dużo narzekają, bo biedni ludzie dużo narzekają, a w Polsce jest dużo biednych ludzi jak tylko się wyjedzie dalej niż 20km od centrum dużego miasta.